środa, 4 grudnia 2013

Rozdział XI "Pomocna dłoń"

No, prawie się wyrobiłam w tych dwóch tygodniach ;D
Do Loli: Jeśli chciałabyś dostać ode mnie kartkę na święta to wyślij mi na e-maila swój adres ;)
A tak w ogóle to skacze z radości, bo za chwilę święta ... i tak po cichutku skaczę też dlatego, że jestem chora, bo dzięki temu zostałam w domu i mogłam dokończyć to co znajdziecie pod spodem. Ode mnie tego nie słyszeliście, ale gdyby nie ten wolny czas to nie wiem kiedy bym się wyrobiła z dokończeniem tego tu.
Oby się Wam spodobało :)


   
             Było ciemno, twardo i mokro. Nie miała siły się ruszyć. Tkwiła w miejscu, licząc, że to wszystko przejdzie, że za chwilę zniknie. Ciemność ją pochłaniała, w głowie wirowało. Nie wiedziała, co się działo.

                Poczuła, jak coś kapnęło jej na twarz. Coś mokrego i nieludzko śmierdzącego. Zakrztusiła się. Spróbowała uchylić powieki, ale były sklejone. Wyrwała kilka rzęs, by je otworzyć. Wiele jej to nie pomogło. Nadal otaczała ją ciemność. Olbrzymia, mokra kropla spadła na jej policzek i spłynęła po szyi. Wzdrygnęła się ze wstrętem. Spróbowała wyciągnąć rękę, ale od piersi w dół była czymś przygnieciona. Nie mogła się ruszyć.
                Kolejna kropla spadła jej prosto do ust. Zaczęła pluć, ale było już za późno. Rozpoznała smak tajemniczej cieczy. Była lekko słodka i metaliczna, smakowała zupełnie jak… krew.
                Dziewczyna zaczęła się szarpać, starała się wydostać, lecz wszystko na nic. Każda próba była zakończona niepowodzeniem.
                -Pomocy! – krzyknęła, dusząc się kolejnymi kroplami.
                Niestety nikt nie rzucił się jej na ratunek.

                Otworzyła oczy. Lecz tak właściwie nie wiedziała, czy je otworzyła. Zamknęła. Otworzyła. Ponownie zamknęła.
                Ciągle to samo, niezmiennie. Ciemność, mrok - pustka?
 Odetchnęła głęboko. Nic nie czuła. Zrobiła jeszcze jeden wdech. Powietrze jakby stało w miejscu.
                Czy to możliwe, abym przebywała w pomieszczeniu, którego nie wietrzono miesiącami?
Spróbowała  ruszyć nogą. Prawa, lewa. Ciężko, ale jednak. A ręce? Czuła, że ręce nie chcą się ruszać. Coś jest nie tak. To nie są jej dłonie -  w jej nie było żadnych igieł. Tak, ewidentnie czuła igły! Nie mogła nic zrobić. Coś ją krępowało. Wdech i wydech. Rytmicznie. Wdech i wydech. Uspokój się, tylko spokojnie. To nic takiego. Pewnie śpisz i cierpisz na paraliż senny. Tak, to się przecież zdarza - przypomnij sobie! Ale nie mogła tego zrobić, ból rozchodzący od ramienia do łopatki oraz ten w okolicy skroni i biodra był tak silny, wręcz paraliżujący.
                Spojrzała na swoje dłonie. Już wiedziała, dlaczego czuła w nich igły, a fakt, że nie mogła się ruszyć, wcale nie był wywołany paraliżem, tylko przykuciem do pryczy, na której się znajdowała.
Poruszyła rękoma i nogami, ale poczuła tylko ból wżynających się, specyficznych kajdan.  Wyglądały jak gumowe, fluorescencyjne okręgi, które przy każdej próbie wyrwania się zacieśniały się mocniej, paląc naskórek.
                Przekręciła głowę tak, by móc rozejrzeć się po pomieszczeniu, w którym się znajdowała. Przypominało jej szpitalną izolatkę. Jedna biała ściana, trzy wielkie szyby i mocne oświetlenie wywoływały u niej nieprzyjemną klaustrofobię.
Miała wrażenie, że ten prostokątny pokój robił się jeszcze mniejszy od pierwowzoru, choć wydawało jej się to niemożliwe.
                Kolejny wdech i wydech.
                Pamiętaj o oddychaniu. Ale jak tu oddychać, skoro jest tak duszno?!Spokojnie, zajmij się czymś innym. Ścisnęła dłonie w pięść i rozluźniła. Powtórzyła tę czynność kilka razy, aż ktoś wszedł do jej osobistego piekła.
                Spojrzała na cztery, dziwnie wyglądające osoby, które przyglądały jej się bacznie.
                -Witamy naszą śpiącą iskierkę! – ryknął wesoło rudowłosy mężczyzna.
                Był największy z całej czwórki i wyglądał jak duża kulka okalana na całej twarzy rudą czupryną. Dwójka pozostałych mężczyzn była szczupła, ale różnili się między sobą . Jeden miał azjatyckie rysy i opanowaną twarz, a drugi mierzwił swoją blond czuprynę z uśmiechem na ustach. Pozostała jeszcze czwarta osoba, która o dziwo była zgrabną i pełną wdzięku kobietą. Jej jedyną skazą był złowrogi wyraz twarzy, którym darzyła Raven.
                Wszyscy byli ubrani w zbroje, a przy pasie w pochwach spoczywały miecze i noże.
                Dziewczyna zmierzyła ich ciekawskim wzrokiem.
                -Więc… - zaczęła. – Kim jesteście?
                Jak na zawołanie ustawili się w równym szeregu na baczność.
                -Jesteśmy trzema wojami, a ta piękna, aczkolwiek groźna dama, to Sif – odezwał się mężczyzna z ciemnymi włosami.
                Raven patrzyła na nich z niedowierzaniem i głośno wypuściła powietrze.
                -Volstagg, Fandral i Hogun? –pokiwali głowami. - Bardzo zabawne, a tak na poważnie? – zapytała lekko poirytowana.
                -Twierdzisz, że kłamiemy?
                -Tak – odparła bez chwili zastanowienia.
                Blondyn, który, jak zgadywała, miał na imię Fandral, wystąpił przed swoich przyjaciół. Oparł się jedną dłonią o jej pryczę w taki sposób, że czuła się jeszcze bardziej osaczona.
                -A dlaczego mielibyśmy to robić? – oburzył się.
                Przełknęła ciążącą gulę w gardle. Mimo jego przyjaznego wyglądu trochę się go obawiała.
                -Nie wiem, ale jeśli mówicie prawdę i rzeczywiście podróżowałam Bifrostem to znaczyłoby tylko, iż jesteśmy w mitycznym Asgardzie.
                -Dokładnie – powiedział wesoło, Volstagg.
                Zaśmiała się lekko i pokręciła głową.
                -Nie słuchaliście mnie. Powiedziałam mityczny, nieistniejący – dawała nacisk na ostatnie słowa, ale oni wpatrywali się w nią głupio, jakby urwała się nie z tej planety. Może nawet mieli rację.
                -Asgard to bajka, którą czytał mi ojciec na dobranoc – drążyła.
                Popatrzyli na siebie niepewnie.
                -Dostaniesz odpowiedzi na nurtujące Cię pytania, kiedy Wszechojciec ogłosi, iż można Cię wypuścić z lochów –odezwała się po raz pierwszy Sif, by po chwili bez słowa jakiegokolwiek wytłumaczenia wyjść przez szybę, która opuściła się jak kurtyna.
                -Ej, zaczekajcie!- krzyknęła, przypominając sobie o jednej ważnej rzeczy. – Rozkujcie mnie!


                Jest więźniem. W dodatku niebezpiecznym więźniem zdanym na łaskę przebierańców mających się za bogów.
                Miała wystarczająco czasu na to, by dokładnie przyjrzeć się, w jakiej sytuacji się znajdowała. Leżała idealnie na widoku dla innych osobników zamkniętych w lochach obok niej jak i przed nią. Dziwolągi o wyjątkowo dobrej charakteryzacji postaci z horrorów obserwowały ją niczym wygłodniałe wilki swoją zwierzynę. Cieszyła się, że dostała taryfę ulgową i nie została zamknięta z jednym z tych kryminalistów. Może wcale nie dbają o Twoje bezpieczeństwo tylko o innych? – podpowiedziała podświadomość.
                Im dłużej leżała pozostawiona ze swoimi myślami sam na sam, tym bardziej zaczynała wierzyć w to, iż może rzeczywiście znalazła się w Asgardzie. Po co mieliby ją okłamywać?  Nie mieliby w tym żadnego interesu.  Po namyśle miała wrażenie, że byłaby w stanie uwierzyć we wszystko. W końcu jak mogła wytłumaczyć swoje dziwne przypadłości do bycia przewodnikiem prądu?
                 -To tylko przestraszona, młoda dziewczyna, – usłyszała zza szyby kobiecy głos – a nie wyszkolony zabójca, jak Ci tutaj.
                Ktoś odchrząknął.
                 -Z całym szacunkiem Wszechmatko, ale nie sądzę by dobrym pomysłem było …
                 -Doskonale – przerwała strażnikowi w pół zdania. – A teraz otwórz celę i przepuść mnie.
                Mężczyzna zawahał się, ale ostatecznie wykonał polecenie.
                Kobieta głośno tupiąc po posadzce, podeszła do Raven i cicho szepcąc coś pod nosem, rozkuła krępujące ruchy kajdany. Dziewczyna niepewnie podniosła się do pozycji siedzącej i rozmasowała obolałe nadgarstki, na których widniały sine, w niektórych miejscach lekko krwawiące pręgi.
                Spojrzała na zatroskaną twarz Friggi która wyglądem przypominała jej wszystkie dotychczasowe wyobrażenia.
                -Chodź – odezwała spokojnie. – Trzeba Cię stąd zabrać.
                Powiedziawszy to, podała jej dłoń, którą nie wiedziała czy powinna przyjąć.
                -Czy nie powinnyśmy poczekać na decyzje Wszechojca? –zapytała nieśmiało.
                Kobieta spięła się lekko i zwróciła wzrok ku Raven.
                -Nic mu się nie stanie, jeśli choć raz da dojść do głosu swojej żonie.
                Po tych słowach dziewczynie nie pozostało nic innego jak przyjąć wciąż czekającą, smukłą dłoń.

13 komentarzy:

  1. Świetny rozdział ^_^ Uwielbiam Twoje opisy, są niesamowite :D
    A już myślałam, że będzie choć trochę Lokiego w tym rozdziale...
    Mam jedno zastrzeżenie. Jakoś za szybko zaakceptowała to, że stoi przed nią Frigga, a to wszystko jest prawdą
    Pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy c:
    Weny! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. O ! Widzę, że się tu pozmieniało, od ostatniego razu ! Fajniutki szablonik Em <3
    A teraz co do rozdziału:
    DAMN YOU EMBERS ! Znowu pomyślałam, ze pierwsza scena jest na serio zastanawiałam się, co mnie ominęło xD, a tu sen... Znowu mnie nabrałaś ! Niedługo przez te wszystkie wasze dżołki dostanę zawału ! xD
    Okeeey pierwszego wrażenia nie da się powtórzyć, a w przypadku Raven i Trzech wojów i Sif, to chyba nie była aż tak miła rozmowa... Dlaczego wszystkie moje słowa nie mają sensu ?! O ! Czekaj mam jedno zdanie, które ma sens : Kocham Fandrala <3 daj mi go więcej, a zapomnę o sprawię Johnatana ! xD zaawansowany szantaż wiem... xD
    W każdym bądź razie trochę nie podoba mi się, że Raven jest przykuta do pryczy... Why ? Przecież nic nie zrobiła... Oprócz uszkodzenia Bifrostu... Jest całkiem nie groźna ! xD No weźcie ją rozkujcie ! xD
    O ! Spotkanie z Friggą ! Wiedziałam, ze jedyna prawdziwie dobra osoba w Asgardzie wydostanie Raven z tych głupich lochów xD Ona jedna trochę myśli, o tym, ze Raven jednak jest człowiekiem, nie jakimś zwierzęciem czy kimś kto mógł napaść na Asgard i chcieć go zniszczyć...
    Trochę dziwne, że Raven najpierw nie wierzy, że jest w Asgardzie i spotkała trzech wojów i lady Sif, i nagle mówi do Friggi o Wszechojcu... Myślę, że to wszystko przez szok, więc się nie czepiam xD
    w każdym bądź razie, rozdział bardzo fajny, choć początek dziwnie zbyt realistyczny. No nic, pozostaje mi tylko czekać na następny rozdział. Pisz go szybko !
    Pozdrawiam i zapraszam na 21 rozdział na Cornerze :
    http://cornersee.blogspot.com
    Weny ! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ej, ale kto powiedział, że nie zobaczymy jeszcze Johnatana? :D
      Takie tam rozwalenie Bifrostu, a w sumie tego co z niego zostało.
      Wiem, że to dziwnie zabrzmiało o tym Wszechojcu, ale ehh jak chcesz się z czegoś wydostać, to nie brniesz dalej tylko chwytasz się czego możesz ODGRYWAJĄC SWOJĄ ROLĘ ;)
      Pozdrawiam
      Embers

      Usuń
    2. lola.tasak.1@gmail.com
      ;)

      Usuń
  3. Ale super rozdział! Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  4. Cwaniara z niej. Fajnie, że nie napisałaś, że zaczęła świrować i wgl, tylko pomyślała logicznie. Też na jej miejscu bym próbowała udawać, że wszystko ok. Nie prowokowałabym świrów.
    W końcu rozdział Embers! No rozkręca się, tylko jak dla mnie króciuchno ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Taki długi, a taki krótki :). Szybko i przyjemnie się czyta. Kocham twój styl pisania. Czekam na next i życzę weny. Wątpię, że taki super pisarz jak ty odwiedzi mojego bloga, ale zawsze warto spróbować. Zapraszam cię więc do mnie http://sekrety-umarlych.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Witaj Em,
    Nadrobiłam już zaległości i jak obiecałam przeczytałam twoją historię...
    Masz bardzo fajny styl, ciekawą historię...i u mnie plusa za moc Raven... Spodziewałam się czegoś innego, a tu taka miła niespodzianka :)
    Zastanawiam się co dalej planujesz? Czy jest szansa,że Loczka i Kruczka połączy uczucie? ;) Poza tym pamiętając naszą rozmowę na forum na temat twojego opowiadania...znaczy samego zakończenia...mam nadzieję,że wybierzesz inną drogę...
    Życzę dużo weny i czekam na ciąg dalszy.

    pozdrawiam
    Moni :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wiesz, że się z ciebie nabijają? :((
    http://blogowy-sznaucerek.blogspot.com/2013/12/mondrosci-rzyciowe-prety-w-boku-i-brak.html?showComment=1386623150953#c6376689728883404159

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe, nie rusza mnie to ;) To internet.
      Po za tym czy ja kogoś zmuszam do czytania? :D

      Usuń
  8. Nominowałam cię do Liebsten Awards. Więcej tu:http://lokiandsigynlove.blogspot.com/2013/12/liebsten-award.html

    OdpowiedzUsuń
  9. nominowałam cię do Libsten Blog Award
    http://cichesia.blogspot.com/2013/12/libsten-blog-award.html
    Pozdrawiam, Rox

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny blogspot :) nie mogę się doczekać dalszego ciągu! Kiedy dodasz następne ;) ???

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz. To wiele dla mnie znaczy ;)