środa, 20 sierpnia 2014

Rozdział XVI "Syndrom sztokholmski"

               Wszyscy zamieszkujący Pałac biegli teraz przez długie korytarze prowadzące do Sali Tronowej, jakby wiedzieli, że Odyn pragnie ich ujrzeć i oficjalnie przywitać syna, który po długiej nieobecności, napędziwszy strachu swoim rodzicom i poddanym, nareszcie powrócił. 
                - Teraz, gdy mój jedyny syn powrócił a wraz z nim spokój w naszych sercach – zaczął dobitnym głosem przemawiać Odyn  – możemy odetchnąć z ulgą, gdyż prawowity Następca Tronu ma jedynie lekki zanik pamięci co do swojego tymczasowego pobytu.
                Loki szybko odnalazł ją wśród wojów i dam dworu, a gdy Wszechojciec dał wyraźny nacisk na słowo „jedyny”, Raven ujęła delikatnie jego dłoń, którą on mocno ścisnął i od razu puścił.
                - Jednakże z moją ukochaną małżonką Friggą mamy nadzieję, iż świętowanie tej doniosłej chwili przywróci mu pamięć.
                Nagle rozległy się podniecone szepty dam oraz śmiechy wojów. Odyn uśmiechnął się lekko do tłumu i kontynuował:
                - Jutrzejszego wieczoru możecie spodziewać się balu maskowego. Zaproszenia każdemu, kto dziś nie miał okazji się tu stawić, doręczą do rąk własnych moi zaufani wysłannicy, kruki. Spodziewajcie się ich jeszcze przed południem, co też oznacza, że wszyscy wojowie mają jutro dzień wolny, pozbawiony jakiegokolwiek treningu.
                Wszyscy ukłonili się i Odyn wraz z Thorem i Friggą wyszli z Sali Tronowej, a wokół jak na komendę rozbrzmiał gwar rozmów. Loki rozejrzał się z perfidnym uśmieszkiem na twarzy po Sali i powiedział tak głośno by każdy mógł usłyszeć:
                - Naszego Pierworodnego najwyraźniej porzuciła Midgardka. Biedak pewnie wstydzi się przyznać, co do swojego miejsca pobytu. W końcu spędzić tyle czasu na opłakiwaniu złamanego serca… Kto by chciał króla mazgaja?
                Każdy zwrócił wzrok na Lokiego i mimo wyraźnych niechęci co do jego osoby, dało się usłyszeć kilka chichotów.
                Raven spojrzała na Lokiego. A więc to o niej myślał, dla każdego Boga była zwykłym, nic nieznaczącym człowiekiem. Jeśli unikali Midgardu to nie, dlatego, że bali się ich technologii, tylko dlatego, iż nie znaczyli więcej niż mrówki. Byli obiektem kpin i żartów, jako niepojęty dla nich wytwór natury, który, nie wiadomo jakim cudem, tak długo utrzymywał się przy życiu. Gdyby coś stało się ich Krainie, prawdopodobnie nawet nie kiwnęliby palcem by pomóc, bo i po co? Im szybciej wyeliminuje się niepotrzebne pasożyty, tym więcej miejsca będzie dla bogów, a Midgardczycy po prostu po raz kolejny wybiją się przez własną głupotę, będąc tylko jeszcze częstszym tematem do wyśmiewania.
                Loki spojrzał na dziewczynę i widząc jej rozgoryczony wzrok, położył jej dłoń na ramieniu.
                - Och, nie dąsaj się, skarbie. Nie jest tu mowa o tobie. Pomyśl tylko, nie możesz być jednocześnie człowiekiem i posiadaczką takiego ogromu mocy, to zupełne przeciwieństwa, nie sądzisz?
                Bóg uśmiechnął się do niej i odszedł, zostawiając ją samą ze swoimi myślami.
                Zastanawiała się nad tym, czy są też inne Krainy, którymi tak Asgardczycy gardzą, czy wszyscy bogowie są aż tak źle do nich nastawieni oraz nad tym, co powiedział Loki, że nie jest człowiekiem. Ale jeśli nie byłaby człowiekiem, to kimże innym?
               
                Jej łóżko w Asgardzie jeszcze nigdy nie było tak wygodne. Spała spokojnie, nie zamartwiając się o to, że musi wstać, ubrać się w wygodne ubranie i zacząć dzień o przeraźliwie wczesnej godzinie, tylko po to by po raz kolejny biegać za Kłamcą, co prawie zawsze kończyło się upadkiem i torsjami wywołanymi mocą. Młody bóg zamiast odpuścić jej tego rodzaju trening, przedłużał go, gdyż jak uważał, była to jej słaba strona, którą musieli wyćwiczyć. Raven nie podzielała jego opinii nawet w najmniejszym stopniu.
                Tej nocy nawet nie śniła o krukach, a jedynie o tym jak w jej wyobrażeniu z bliska wyglądał Gaj. Wyobrażała, jak każda nocna roślina powoli otwiera swój pąk, a jej pręciki błyszczą, rozświetlając las.
                Z błogiego stanu wyrwało ją jakieś szarpnięcie. W pewnym momencie zrobiło jej się zimniej, a gdy powoli zaczęła się wybudzać, coś chlusnęło w jej twarz i otworzyła oczy, szybko siadając. Przed jej łóżkiem stał Loki z groźną miną, trzymając w ręku pustą szklankę po wodzie, którą przyniosła jej wieczorem jedna ze służek.
                - Gorzej ci?! – krzyknęła zupełnie zdezorientowana.
                - Czy mi jest gorzej? – prychnął. – Najwyraźniej tak, skoro czekam na ciebie od godziny, aż stawisz się na biegach. Myślisz, że będę marnował na ciebie mój czas, dziewucho?
                - A czemu w ogóle poświęcasz swój cenny czas, skoro i tak robisz to z taką łaską? Nikt ci nie każe tego robić, więc odpuść sobie!
                Dziewczyna zauważyła jak jego oczy wypełnia coraz więcej złości i poczuła, że przekroczyła linię, której nikt nigdy, a w szczególności ona, powinna była przekroczyć.
                - Żebyś mogła kogoś zabić swoim niekontrolowaniem mocy? Jeszcze nie zgłupiałem – Nie krzyknął ani razu, ale Raven czuła jak jego lodowaty głos przeszywa jej ciało i unieruchamia je.
                Przełknęła ślinę i odpowiedziała:
                - Poza tym mamy dziś dzień wolny… Odyn powiedział…
                - Że wojowie mają dzień wolny od treningów, a ty, nie wiem, czy zauważyłaś, nie jesteś wojowniczką – przerwał jej.
                Dziewczyna przewróciła oczami i powiedziała spokojniej:
                - W porządku. Przepraszam.
                Na ustach Lokiego na chwilę pojawił się pełen satysfakcji uśmieszek, którego Raven miała ochotę go pozbawić najlepiej jakimś porządnym uderzeniem w twarz i wybiciem kilku jego śnieżnobiałych zębów, ale powstrzymała się przerażona brutalnością swoich myśli.
                - Skoro ty również nie przepadasz za szkoleniem mnie… - zaczęła  – to może moglibyśmy odpuścić sobie dzisiejszy trening. – Widząc poważniejącą twarz boga, dokończyła: - A w zamian za niego, może mógłbyś nauczyć mnie czegoś innego?
                Spojrzał na nią wyraźnie zaciekawiony.
                - Co masz na myśli? – zapytał.
                - Dziś jest bal i…
                - Sądzisz, że dostaniesz zaproszenie? – prychnął.
                Rzuciła mu taksujący wzrok i dodała:
                - I miałam nadzieję, że potrafisz tańczyć.

                Niepokój w sercu Raven, wywołany bliskością ciała Lokiego, nie dawał jej spokoju. Podczas treningów nie przeszkadzało jej to tak bardzo, stało się to wręcz rutyną, ale teraz, gdy poprosiła go o to, by nauczył ją tańczyć, coś w głębi jej ciała ciążyło, sprawiając, że miała ochotę zakopać się pod ziemię i już więcej z niej nie wychodzić. Młody bóg natomiast wydawał się być zrelaksowany, a nawet z lekka znudzony jej niezdarnością.
                Przy kolejnym nadepnięciu na jego nogę, puścił jej dłoń, odwrócił się i wydał odgłos rozdrażnienia, mierzwiąc sobie przy tym włosy. Raven skrzywiła się i w tym momencie usłyszała stłumione chichoty.
                Razem z Lokim odwrócili się do miejsca skąd dochodziły i ujrzeli stojących w drzwiach do sali treningowej, wojów z Sif, która jako jedyna, o dziwo, nie miała na twarzy nawet cienia uśmiechu.
                - Nie przerywajcie sobie – powiedział Volstagg tłumiąc śmiech. – Prawie się wam udało.
                Prześladowca odwrócił do siebie dziewczynę i schylił się by wyszeptać jej do ucha:
                - Zrobimy to jeszcze raz. Po prostu mi się poddaj. Przestań myśleć o krokach tylko daj się poprowadzić.
                Raven pokiwała głową i wypuściła z siebie głośno powietrze.
                Mężczyzna ujął jej dłoń, a jego szczupłe palce drugiej dłoni otoczył jej talię. Jej wolna ręka powędrowała w górę i spoczęła na jego ramieniu.
                Loki uśmiechnął się do niej szczerze rozbawiony i powiedział cicho, tak by tylko ona mogła usłyszeć:
                - Oddychaj.
                Nie zauważyła nawet, że wstrzymuje powietrze, więc zaśmiała się, czując jak całe napięcie z niej uchodzi, a jej oczy spoczęły na zielonych oczach, Lokiego, które otuliły ją ciepłem i pogodnością, która w niego nagle wstąpiła.
                Lekko zacisnął dłoń na jej talii, ciągnąc ją za sobą i sprawiając, że tonąc w jego oczach, nie czuła nawet, jak stawiała kroki w miejscach, w których przed momentem stał on.
                Powoli ujął jej dłoń w inny sposób i obrócił wokół jej własnej osi, a gdy przyciągnął ją, znajdowała się jeszcze bliżej niego niż przedtem. Wykonali kilka kolejnych kroków, a później, nie spuszczając z siebie wzroku, przyłożyli swoje prawe dłonie do siebie i wykonali przejście w prawą stronę, następnie to samo wykonali z lewymi dłońmi.
                Nim się obejrzała, on już klęczał i obracał ją z wyciągnięcia swojej ręki tak, że usiadła mu na wyciągniętym kolanie. W tym momencie do ich uszu dobiegło pojedyncze klaskanie, Fandrala, który cały wzrok skupił na Raven.
                Volstagg pokazał palec wskazujący wyciągnięty ku górze.
                - To jeden taniec. Nie wiem, czy nie zauważyłeś, wasza boskość, ale bal nie składa się z jednego tańca.
                - Nie wiem, czy nie zauważyłeś, ale mam cały dzień, żeby jej czegoś nauczyć – odpowiedział, przedrzeźniając rudowłosego mężczyzę.
                - A ja mam cały wieczór, żeby przerobić z nią te wszystkie tańce – dodał Fandral uśmiechając się ciepło do Raven, która lekko się zarumieniła.
                Loki spojrzał zaciekawiony na Sif, a jego spokój i pogoda zniknęły jak za pstryknięciem palca.
                - Czyżbyś nie miała dziś humoru na dogryzanie?
                - Odpuść, Kłamco – odpowiedziała, krzywiąc się, jakby każde słowo wywoływało ból i oparła się o ścianę, siadając na podłodze.
                Podszedł do niej Hogun i położył dłoń na jej ramieniu.
                - Co jej jest? – zapytała szczerze zmartwiona Raven.
                - Cierpi na silne bóle głowy – odpowiedział Fandral, który stał teraz obok niej i przyglądał się cierpiącej przyjaciółce.
                - Może niech uda się do jakiegoś… uzdrowiciela?
                - Ich środki nie zadziałały.
                -Więc co teraz? – dopytywała się.
                Blondyn potarł czoło i spojrzał, krzywiąc się.
                - Mieliśmy nadzieję, że Kłamca ma na tyle dobry humor, żeby jej pomóc.
                Spojrzał na maga opierającego się o kolumnę i pokręcił głową, jakby stracił resztki nadziei.
                - Nie sadzę, żeby obrażanie jego osoby pomogło wam – wyszeptała i wyszła z sali, czując na sobie ciążący wzrok Fandrala, a zaraz za nią podążył Loki.

                Cała złość powoli uchodziła z jego ciała, a ona to czuła. Jego twarz stawała się bardziej odprężona i zdawała się być młodsza. Mimo swojego jotuńskiego pochodzenia, słońce mu służyło. Wydawało się jej, że chłonie jego ciepłą energię, samemu się nią wypełniając. Tylko mężczyzna wiedział, że nie słońce i spokój mu służą, a cząstka wolności, której właśnie teraz zaznawał z dala od asgardzkiego lochu.
                Spacerowali po zamku, a on pokazywał jej kolejne dotąd nieznane zakamarki ogromnego Pałacu. Zastanawiała się, jakim cudem nikt się tu nigdy nie zgubił i doskonale wiedział, w jaki sposób dojść do odpowiednich drzwi, skoro wszystkie wyglądały dla niej tak samo. Pewnie gdyby miała całe życie na zapamiętanie ich, to te drzwi nie stanowiłyby dla niej najmniejszego problemu, a może i miała całe życie? W końcu nikt nigdy nie określił jej planu pobytu w Krainie Bogów. Całkiem możliwe, że nie mieli zamiaru jej wypuszczać z tej pięknej złotej klatki. Mimo świadomości tego zamknięcia, nie była pewna czy chciała się stąd uwolnić.
                - Chyba mam syndrom sztokholmski… - przerwała ciszę, która o dziwo nad nimi nie ciążyła, a była tym, czego akurat potrzebowali.
                Bóg spojrzał na nią unosząc jedną brew.
                - Podoba ci się tu? – zapytał wyraźnie zaskoczony.
                Raven westchnęła.
                - Miałeś rację. Jest mi tu czasami lepiej niżeli w Midgardzie… Z dwojga złego jestem tu mniej samotna. Chociaż to może kwestia zaaklimatyzowania się do nowych warunków? Może i nie muszę wstawać o szóstej rano tylko po to, by pójść do pracy, w której zostanę przytłoczona nawałnicą obowiązków i wrogich spojrzeń, ale tu też nie jest lekko, a mimo to jestem bardziej sobą. Wszyscy wiedzą, kim jestem i nie muszę udawać czy kontrolować się, by przypadkiem kogoś nie połechtać prądem. Chociaż nie przepadam za naszymi treningami, a w szczególności biegami, to rozumiem, czemu to wszystko muszę robić. Nie rozumiem, czemu chcecie mi pomóc, ale może kiedyś się dowiem i jeszcze wam podziękuję…
                - Za zabranie ci wszystkiego, co miałaś, tylko po to, by nauczyć cię kontroli nad tym czymś?
                - Tak. Najwyraźniej nie można mieć wszystkiego, czego się chce. Trzeba wybrać pomiędzy czymś a czymś. Może gdybyś wtedy nie był pod tym moim cholernym oknem, to dziś trzymaliby mnie w klatce i badali, albo kręcili talk show o mutacji genów, która doprowadzi nas do wojny z innymi państwami, a jednakże właśnie ona będzie idealną bronią na ten czas? Może lepiej mieć złudną wolność niżeli żadną? Może i tak w ten czy inny sposób rodzina odwróciłaby się ode mnie? Może to było najdelikatniejsze wyjście z tej całej popapranej sytuacji.
                - Może… - zamyślił się.
                - W każdym razie jak na porywaczy to nie jesteście najgorsi. W końcu nie głodzicie mnie, ani nie trzymacie w klatce…
                Bóg spojrzał na nią, czekając na sprostowanie.
                - No dobrze, trzymacie mnie w złotej klatce, która jest wyjątkowo obszerna i która mieści wiele osób chyba nawet niezdających sobie sprawy, że są uwięzieni.
                - Dużo lepiej – pochwalił ją.
                Skręcili obok marmurowej kolumny oplecionej bluszczem i znaleźli się na balkonie.
                - Tak czy inaczej cieszy mnie to, że mimo trudnych, boskich charakterów nadal z nami wytrzymujesz.
                - Czasem jest ciężko  co poniektórych osobników zdzierżyć – powiedziała, szturchając ramieniem Lokiego i szczerząc do niego zęby.
                Przez chwilę usłyszała jego seksowny, głęboki śmiech i uśmiechnęła się, zastanawiając się, kiedy ostatnio ktoś go jeszcze słyszał.
                Oparli się o marmurową balustradę i spoglądali na spokojne, skrzące się od promieni słonecznych fale morza, które za Bifrostem nagle spadały w dół i znikały gdzieś, gdzie nikt nigdy więcej nie mógł ich już obejrzeć.
                Raven usłyszała kraknięcie i trzepot skrzydeł, a gdy obróciła się w stronę, skąd dochodził dźwięk, ujrzała ogromne, czarne ptaszysko, które spoglądało prosto na nią. Dziewczyna odskoczyła wpadając na Lokiego, a ten złapał ją w talii, by nie przewróciła się o własne nogi.
                - To tylko ptak – oznajmił i dodał: - Pewnie ma dla ciebie zaproszenie.
                Spojrzała na jego grzbiet i ujrzała pozłacaną kopertę z czarnym, wyciśniętym na niej imieniem. Jej imieniem.
                Powoli zbliżyła rękę do ptaka i odwiązała tasiemkę, którą było przywiązane zaproszenie. Gdy tylko to zrobiła, kruk na powrót na nią spojrzał i przez chwilę zdawało się jej, że skłonił głowę, ale uznała tę myśl za tak niedorzeczną, że szybko odrzuciła i spojrzała na Lokiego, którego oczy zdawały się już nie emanować spokojem, a jedynie gniewem i nienawiścią.
                - Wszystko w porządku? – zapytała powoli, jakby był bombą, która miała zaraz wybuchnąć.
                Bóg ściskając wargi w wąską linię, pokręcił głową, patrząc gdzieś w dal i odpowiedział:
                - W najlepszym, moja droga, w najlepszym.
                Zerknęła na boga nie dowierzając, ale nie wypytywała go o nic więcej. Nie była głupia, wiedziała, że chodziło o zaproszenie, którego on nie dostał.

                 Iva, która była jedną ze służek i jedyną, którą Raven zapytała o imię, zajęła się szykowaniem stroju na bal, do którego została już tylko godzina. Podekscytowanie rosło w niej z każdą minutą. Leżąc na łóżku Fandrala i przyglądając się swojemu odbiciu w lustrze, które wisiało na suficie, na całej długości łoża, widziała, jak coraz szerszy staje się jej uśmiech.
                Wojownik wyszedł z garderoby w czarnym, skrojonym na miarę garniturze z muchą oraz w masce ze złotymi elementami, która zasłoniła mu oczy i odcinek nosa. Jego włosy, na co dzień niesforne i pozostawione luźno, dziś były gładko zaczesane do tyłu. Dziewczyna aż westchnęła na jego widok.
                - Uznam to za aprobatę mojego wyglądu – powiedział, zdejmując maskę i zakładając ją sobie na głowę.
                - Uznawaj to za cokolwiek chcesz. – Wzruszyła ramionami. – Swoją drogą, na co ci lustro nad łóżkiem?
                Fandral przypominał jej drapieżnika, poruszał się powoli i zgrabnie, mamiąc swoją ofiarę wdziękiem i pewnością siebie. Uśmiechnął się do niej w taki sposób, jakby znał jakiś jej lubieżny sekret i miał zamiar go wykorzystać, kładąc się obok niej na łóżku.
                Spojrzeli na siebie w lustrze.
                - Pomyśl, jakie to podniecające – wymruczał do jej ucha. – Kochać się i patrząc w to lustro móc dalej widzieć partnera.
                Raven drgnęła nerwowo, gdy poczuła jak ich palce się splatają i jeszcze nigdy nie była tak wdzięczna za to, że ktoś zapukał do drzwi.
                Wstała szybko, prawie biegnąc do drzwi, a wojownik z cichym westchnieniem przekręcił się tylko na łóżku, a jego wzrok spoczął w miejscu, w którym się zatrzymała i podpierając głowę na łokciu spoglądał jak odbierała od jeszcze niższej od niej kobiety o białych włosach strój na bal zapakowany w folię.
                Dziewczyna szybko zniknęła w łazience mężczyzny i wyszła dziesięć minut przed rozpoczęciem balu.
                Iva znalazła dla niej delikatną, czarną suknię, uszytą z warstw jedwabiu, przypominającą skrzydła ptaka. Jej oczy zasłoniła czarna maska z perłowymi wykończeniami, a we włosy spięte w misterną fryzurę wpięła czarne pióra, które również przekazała jej służka.
                Podeszła do wysokiego lustra w garderobie, a gdy się przeglądała, Fandral pomógł jej zapiąć suknię, muskając przy tym palcami jej plecy i kark. Raven przeszedł przyjemny dreszcz, a gdy lekko przymknęła oczy, wojownik zsunął swoje dłonie na jej talię, musnął ustami jej odsłoniętą szyję i dotarłszy do ucha, wymruczał seksownie:
                - Może i jesteś Midgardką z ciekawymi zdolnościami, ale urodą dorównujesz przepięknej bogini.
                Odchrząknęła, starając się, wyplątać z tej całej, kipiącej napięciem seksualnym chwili i oblizując nerwowo usta, odwróciła się do niego.
                - Lepiej już wychodźmy. Raczej nie chcemy być spóźnieni.
                Ruszyła ku drzwiom, ale Fandral złapał ją za rękę i przyciągnął.
                - Albo możemy tam w ogóle nie iść i wypróbować zalety tego lustra…
                - Musisz wiedzieć, że nie jestem dziewczyną na jeden numerek, Fandralu. I choć cholernie trudno jest ci nie ulec, to nie mam zamiaru wylądować z tobą w łóżku na jedną noc – powiedziała stanowczo.
                - Kto powiedział, że skończyłoby się na jednej nocy? – zapytał, wciąż bezwstydnie patrząc się w jej oczy.

6 komentarzy:

  1. O.Mój.Boże.
    To był niesamowicie..intymny, sensualny, zmysłowy rozdział. Rozpływam się :)
    Witam cię po raz pierwszy. Na twojego bloga trafiłam jakiś czas temu i byłam bardzo zmartwiona tym, że został tak nagle porzucony. Na szczęście powróciłaś do pisania a ja mogę skomentować twoje opowiadanie. Bardzo umiejętnie prowadzisz relacje między bohaterami. Obydwie (Raven+Fandral, Raven+Loki) są bardzo wiarygodne. No ale właśnie. Trochę irytuje mnie ten schemat z powieści dla nastolatek: jedna dziewczyna, której nikt nie zna, ma tajemnicę, wokół niej pojawia się dwóch facetów, jeden dobry i uroczy a drugi tajemniczy i złowrogi. Jednak mam nadzieję, że wybrniesz z tego inteligentnie, czyli tak, jak piszesz swoją historię :)
    Na pewno jest to oryginalny pomysł, który mi się ogromnie podoba. Zazdroszczę, że ludzie potrafią wymyślać takie rzeczy bo ja nie jestem, niestety, skarbnicą pomysłów i opowieść, jaką szykuję, nie będzie super oryginalna...
    Czekam na dalsze rozdziały i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak że miło że po tak długim czasie wróciłaś,znów mam co czytać ^^ wgl akcje są bardziej ścisłe widać że na brałaś weny
    Czekam na szybki next
    Pozdrawiam R.O.A.H.
    Ps.W wolnym czasie zapraszam do mnie asgards-mirror-everybody-lies.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam witam :D
    Bogowie Em, po przeczytaniu tego nocnego rozdziału, długo siedziałam i krótko mówiąc jarałam się Fandralem xD Gods jakby mieć takiego Fandrala *rozpływa się* byłoby tak idealnie *-* Ale dobra jedziemy od początku – kolejny wykład xD – tym razem wszystko jednym ciągiem. Nie chciało mi się numerować jarania się Fandralem xD ach ten bezwstydnik mrrau ;3 xD

    No więc zacznijmy od Odyna. Serio wredny gość. Wyparł się Lokiego i traktuje go jak jakiegoś psa, albo może i chwilami gorzej, a Thora – okej rozumiem prawdziwy syn no ale bez przesady – wita Kuźwa balem! Bosko… Nie mam słów.
    „(…) Raven ujęła delikatnie jego dłoń, którą on mocno ścisnął i od razu puścił.” Nie liczy się to po „i” liczy się, ze uścisnął i chwila cukru i Gooooods *----*
    W ogóle Loki szydzący z Thor publicznie hmmm… Ach so mischievous xd zresztą szczerze to w tych słowach musiał tkwić ten ból, który czuł przez to odrzucenie i faworyzowanie Thora i w taki sposób to okazuje… Gods biedak ;-;
    Co do Bogów wyśmiewających Midgard to… hmmm dlaczego mnie to nie dziwi? W porównaniu z nimi jesteśmy nic nie znaczącymi idiotami ech…
    W ogóle Loki i jego „skarbie” ;333 tak słodko ;33
    No i w sumie ciekawa sprawa. Okej Raven nie jest człowiekiem, bo ma takie a nie inne moce… Więc ciekawe skąd tak naprawdę pochodzi albo kim byli jej rodzice, że jest taką… iskierką xD

    Dobra next xd
    Raven rozmyśla nad Gajem. Bogowie byłoby tak idealnie, gdyby Fandral ją tam zabrał w nocy, kiedy ten cały fluorescencyjny las ożywa i byłoby tak awww ;333
    Ale Gods hahah pobudka ala Loki boska xD <3 już wiem, na czyim miejscu nie chciałabym być xD
    No i w ogóle brrr groźny Loczek i te brutalne myśli Raven xd w sumie to jej się dziwie xd pewnie też bym tak myślała na jej miejscu xD

    Pierwsza reakcja na taniec Lokiego i Raven i jej krępowanie się jego bliskością: *OOOO* Boooogowie tak perfect *---*
    Ale oczywiście Wojowie muszą wszędzie wleźć grrr xd
    Za to szepty Lokiego Gods *O* mrrry ;3 no i w ogóle rozbawiony Loczek rozbawia Raven awww to takie słodkie *---*
    Gods ten taniec był cudowny *-* taki magiczny, taki słodki, taki piękny Gods <3 ale klaskanie Fana wszystko zniszczyło i wyobrażam sobie, jak bardzo zirytowało to Lokiego :C ;-;
    Grrr dlaczego ni wszyscy tak lubią denerwować Loczka? ;-; Gods idealny pomysł! Chcemy pomocy od Lokiego chodźmy go trochę poirytować na pewno nam pomoże! -_- Perfect <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Co do Asgardu i przemyśleń Raven to na jej miejscu też bym się zastanawiała, czy chciałabym opuścić takie miejsce. No w sumie racja jedna wielka klatka, jak to Loki określa, ale może i lepsza taka klatka niż codzienne znoszenie tych wszystkich ludzi i kontrolowanie swojej mocy żeby tylko nie uznali jej za chorą albo nie wzięli pod skalpel. Z dwojga złego chyba wybrałabym Asgard…
    Hmm tak w ogóle to dobre pytanie – po co ją etgo wszystkiego uczą? Znaczy okej dla kontroli, ale znowu w poprzednim rozdziale pojawiła się zła postać, która pragnie uwolnić Kruka, żeby zemścić się jakoś na Asgradzie niewiadomo w sumie za co konkretniej i jedyne co wiemy to to, ze Krukiem jest Raven xD Gods troszkę pogmatwane ale to dobrze! xD tak ma być XD
    W ogóle to hah to sprostowanie o klatce… dlaczego się przy tym uśmiechnęłam?
    No i awwwww żartująca Raven i śmiejący się Loki *---* coś pięknego ;3
    O Gods prześladujące kruki. Katastrofa. Nie dziwię się, że Raven tak reaguje ;C ale jedyny plus tutaj to była bliskość Lokiego *-* czy tylko ja widzę we wszystkim cukier? xD
    Ummm Loczek nie dostał zaproszeni z jednej strony się nie dziwię, a z drugiej szkoda, bo w końcu on uczył Raven tańczyć i przydałoby się żeby na balu sprawdził czy rzeczywiście się nauczyła, a tu taka dupa ;-;

    No to jedziemy ostatnie scenki z Fnadralem… Ło trochę tego będzie xD
    No więęęc… Goooooooods *wzdycha z podziwem* taki Fandral, taki idealny i jeszcze do tego w garniturze *OOO* i oooooooooooch
    *droga Fandrala do łóżka* i nagle pikawa przyspiesza, oddech też i Lola przygryza wargę *-*
    „Raven drgnęła nerwowo, gdy poczuła jak ich palce się splatają i jeszcze nigdy nie była tak wdzięczna za to, że ktoś zapukał do drzwi.” No Gods no w takim momencie?! Ja tu drżę na samą myśl, a tu takie puk puk kto tam? ;-; No i w ogóle mrrau zażenowana Raven xD ;3 ale jak tu nie być zawstydzoną przy takim bóstwie? *------*
    Strój Raven na bal przypomina skrzydła i ogółem kruka… A mnie się skojarzyło „To Mahoń!” znaczy się ekhem koso głos xD sorki za dużo Effie xD
    Gods co w ogóle fragment od „Podeszła do wysokiego lustra w garderobie…” do samego końca czytałam, jak zahipnotyzowana. Nie szło się oderwać od ekranu, bo tak idealna scena z tak idealnym Fandralem to normalnie cud nad cudy i Gooods *---* relacjonowałam Ci wczoraj na bieżąco, więc wiesz o jakim szale mowa *OOO* normalnie dłonie drżą, oddech pędzi, jak szalony, a serce jeszcze szybciej. Nagle robi Ci się cieplej i przechodzą miłę dreszcze i… weź to Kuźwa teraz opanuj xD
    Pozwól, ze zacytuję wczorajszą reakcję : *FANGIRLING TIME* „*probuje opanowac oddech i trzepotanie pikawy i drzenie rąk* Bogowie to bylo takie idealne ze normalnie boskie i Fandral i lustro i Raven i nie jedna noc i Ooooooooo Bogowie *O* kocham to kocham kocham kocham kocham!!!!!!!! AAAAAAAAAAAAAAA TAKIE CUDO”
    Bogowie jeszcze takiego wątku o Fandralu bez samego seksu nie czytałam *-*
    Jesteś boska. Kocham Cię i Twoją genialną wyobraźnię i talent <3
    Więc podsumowując: na początku tego rozdziału byłam bardzo za Lokim i Raven, ale potem pojawi,l się Fandral i jego dłonie i usta i Fnadral i BOGOWIE FANDRAL MOIM ŻYCIEM DJKSHKJDBSUIFGCUSJNCJBDAKJXNKJASNCIKDASOICNDSIBCDS LOVE HIM SOOOOOOOO MUCH <3 <3 <3 <3
    Ekchem także rozumiesz mnie xD czyli ogółem to chyba tyle jak na ten rozdział xD wybacz, ze tak krótko miało być dłużej, ale jakoś nie poszło :/
    Pozdrawiam, życzę dużo dużo dużo dużo weny i czasu kochana :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Fandral ją zgwałci :o
    To była moja pierwsza myśl gdy mówił o lustrze.

    Ten gościu jest jak prąd, niby pieści ale jest w cholere bolesny i wkurzający xD

    Więcej Lokiego plose i Raven vs Sif *.*

    Pozdrawiam i weny życze!

    OdpowiedzUsuń
  6. Podoba mi się od pierwszego do ostatniego słowa. Loki jest tutaj taki cudowny... Rozpływam sie jak zawsze zresztą. Ta scena tańca, ten ich spacer gdy tak seksownie się uśmiechnął. Miedzy nimi jest cos takiego niezwykłego... Brawo. Jestem pod wrażeniem jak zawsze i chyle czoła..:-)
    Mam nadzieje, ze kolejny rozdział pojawi się szybko. Juz nie mogę się doczekać.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz. To wiele dla mnie znaczy ;)