sobota, 5 października 2013

Rozdział IV "Źle sądziłeś"

                Spojrzała na niego zdziwiona.
                -Thor? Jak ten bóg z mitologii nordyckiej? –wolała się upewnić, czy się nie przesłyszała.
                Pokiwał tylko głową i zapytał:
                -Czytałaś mitologię nordycką?
                -Nie czytałam, ale wiem o niej wszystko, mój … - przerwała na chwilę, a słowa uwięzły jej w gardle. Odchrząknęła. - …tata był jej wielkim fanem.
                Uśmiechnął się blado.
                -Jesteśmy na miejscu – powiedział do niej kierowca, a ona wręczyła mu plik banknotów i wysiadła. Nim zamknęłam drzwi, odezwała się do współpasażera:
                -Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy, Thorze.
                -Z pewnością tak będzie –odparł z takim przekonaniem, że po raz kolejny dziewczynie odebrało dziś mowę. Zamknęła drzwi taksówki i udała się do wieżowca, w którym mieściło się jej mieszkanie. Drzwi codziennie od kilku miesięcy otwierał jej starszy pan ubrany w ciemnozielony uniform służbowy.
                -Dzień dobry, Gregory – powitała go serdecznie.
                -Witam panienko, Night. Jak minęła panience podróż?
                -Doskonale, Gregory, doskonale – puściła do niego oczko, na co on nawet nie zareagował. Mimo dużego zdystansowania polubiła tego człowieka.
                Weszła do windy i nacisnęła guziczek z numerem sześć. W pomieszczeniu zadzwonił dzwoneczek i winda lekko podskoczyła, jadąc do góry. Na długim korytarzu znajdowały się zaledwie trzy mieszkania. Na początku mocno ją to zdziwiło, jednak po tym, jak weszła po raz pierwszy do swojego nowego domu to zaczęła zastanawiać się, jakim cudem zmieściły się tu aż trzy.
                Włożyła elektroniczną kartę do czytnika i weszła do przedpokoju. Na lewo znajdowała się przestronna kuchnia w biało czarnych kolorach, która służyła jej zaledwie do gotowania wody, a na prawo oddzielony od kuchni ścianką nośną duży pokój z ogromną skórzaną kanapą, dywanem z jakiegoś zwierzęcia i płaskim telewizorem na całą ścianę. Rzuciła wszystkie rzeczy na ową kanapę i pomaszerowała do łazienki. Czas na relaks. Odkręciła ciepłą wodę i wlała trochę olejku grejpfrutowego do dużej, marmurowej wanny, którym po chwili zaczęła pachnieć cała łazienka.

                                                                                       
♦♦♦

                -Thor wyrusza z Tobą – oznajmił nagle ojciec.
                -Słucham? Przecież powiedziałeś, że dajesz mi dwa…
                -Wiem, co powiedziałem. I twój brat nie będzie się do tego mieszać, póki nie minie wyznaczony czas. Będzie tylko obserwował.
                -Kto wpadł na ten pomysł, ty czy on? – zapytał znużony.
                -Czy to ważne?
                -Tak, odpowiedz! – naciskał.
                Wszechojciec westchnął.
                -Ja to wymyśliłem – odpowiedział Thor, wchodząc nagle do sali.
                -Tak myślałem, braciszku. Pilnuj swojej Jane, bo może jej również złożę wizytę – syknął i odszedł. Za chwilę jednak usłyszał, jak ktoś do niego podbiega.
                -Dla Twojej wiadomości, postanowiliśmy z Jane, że będzie prowadzić normalne midgardzkie życie z zwykłym człowiekiem.
                -Po co mi to mówisz?
                -Sądziłem, że powinieneś wiedzieć.
                Prychnął i przewrócił oczami, mając nadzieję, że blondyn skończył próby myślenia.
                -Źle sądziłeś. Jutro wyruszamy i pamiętaj, mam jeszcze sporo czasu.

                                                                        ♦♦♦

                Siedziała na swoim beżowym, biurowym krześle i oglądała efekt z ostatniej sesji zdjęciowej, gdy usłyszała delikatne pukanie w okno. Powoli przerwała czynność i obróciła się krzesłem w stronę miejsca, z którego dochodził dźwięk, ale nie zobaczyła nic prócz pomarańczowej fototapety. Swoją drogą w ogóle słabo widziała. Czuła się trochę jak osoba z wadą wzroku bez okularów. Ledwo powróciła do swojej poprzedniej pozycji, gdy pukanie znów się rozległo, tym razem mocniejsze i głośniejsze. Poprawiła swoje szare dresy i podeszła bliżej parapetu, przy którym leżało czarne pióro. Podniosła je i przyjrzała mu się z bliska. Jak ono się tu znalazło? Otworzyła okno i chciała wyrzucić owe znalezisko na zewnątrz, ale okazało się za lekkie i zostało na parapecie na zewnątrz. Wychyliła się by je strząsnąć i w tej chwili wleciało w nią ogromne, czarne ptaszysko. Pazurami wbijało  się w twarz dziewczyny, ostro ją kalecząc. Upadła na podłogę i po raz kolejny usłyszała ten przerażający śmiech.

2 komentarze:

  1. Troche nie skumalam, ale zaczelo mnie wkrecac. Bo zastanawiam sie cz y dobry bd thor czy loki. A jane to ta z filmu? Lena max

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz. To wiele dla mnie znaczy ;)