niedziela, 3 listopada 2013

Rozdział IX "Psoty należy karać"

Uff, no dobrze.
Myślałam, że nie uda mi się jeszcze w tym tygodniu dodać rozdziału, ale podołałam :)
Kilka ogłoszeń parafialnych:
-Macie akapity :P
-Całkiem (jak na mnie) długi rozdział.
-Zmiana narracji! Zwróćcie na to szczególną uwagę, bo trzecioosobowa jest dla mnie czymś nowym, więc zobaczcie czy Wam odpowiada. Jeśli nie, to zawszę mogę wrócić do starej.
-Rozdział jest dłuższy nie bez powodu, gdyż nie wiem kiedy uda mi się wstawić 10, który będzie dla mnie jednym z trudniejszych rozdziałów. Może uda mi się na czas, ale niczego nie obiecuję.
-I takie pytanko... Idziecie może do kin na maraton z Thorem? Ja się wybieram z przyjaciółką i chyba jak wrócę z teatru w piątek to pójdę się umyć i pośpię do 20, żeby wytrzymać do późna w nocy w kinie :D
Dobra nie przeciągając to chyba tyle ;)
Miłego czytania!
Pozdrawiam :*
Embers 



                
                  Wyglądała zdecydowanie inaczej. Zamiast nastolatki z kompleksami ujrzała młodą, szczupłą kobietę z pięknymi, szkarłatno-brązowymi włosami spadającymi na plecy kaskadami loków.
                   Dotknęła jednego z nich i okręciła wokół palca.
                  - Są niesamowite – szepnęła bardziej do odbicia niż Johnatana. – Ja jestem niesamowita.
                  Odchrząknął znacząco.
                  - Nie zapomnij o skromności. 


               Po dwóch dniach zebrała się na tyle, by móc wrócić do pracy.                 
               Nie można powiedzieć, że była z tego powodu ucieszona. Z lekka się już rozleniwiła i polubiła ten błogi stan zacisza domu. Nie musiała się wysilać, wystarczyło, że wstała wtedy, gdy się wyspała, zrobiła sobie herbatę i ubierała się w wyprane dresy.
               Te zdarzenia, które zakłóciły jej błogi stan nowo ustatkowanego życia, lekko ją wytrąciły z monotonii, a Raven czuła się, jakby dostała swoje życie na nowo. Pamiętała, co robiła wczoraj i przedwczoraj, ale było to tak odległe, jak gdyby należało do jej poprzedniego wcielenia.
               - To uczucie jest z pewnością wywołane przez ufarbowanie – stwierdził Johnatan, gdy powiedziała mu o swoim spostrzeżeniu. Może miał rację? Chociaż wcale nie uważała tego za obiektywną odpowiedź. Wiedziała, że mężczyzna był zapatrzony w swoje dzieło, które widniało na jej głowie.  Sama jednakże podejrzewała, że były to skutki uboczne alkoholu, ale kto wie.
                Mimo tego, że jej mini urlop nie trwał długo, to zaległości były ogromne. Siedziała od pięciu godzin za biurkiem i nie robiła niczego poza segregowaniem sterty papierów i zdjęć. Nie chciała nawet myśleć o tym, że czekało ją jeszcze planowanie nowych tematów sesji. Westchnęła i złapała papierowy kubek z kawą. Upiła łyk i szybko wypluła całkowicie zimny napój z powrotem, przy okazji się popluwając.
               Bezradnie uderzyła dłońmi w blat biurka. Jeszcze tego jej brakowało, żeby poplamić swoje nowe kremowe spodnie. 
               - Czy ten dzień może być jeszcze gorszy? – zapytała samą siebie, choć po zastanowieniu wolała nie dostawać odpowiedzi na to pytanie.
               Wstała ze swojego ukochanego, czarnego krzesła obrotowego i czym prędzej udała się do pomieszczenia, w które jej zdaniem najbardziej zainwestowano, a była nim łazienka. Pozłacane krany, czerwone ściany i wszystko wypolerowane na błysk.
               Wycisnęła trochę arbuzowego mydła na dłoń i przetarła nim spodnie. Gdy miejsce, w którym pocierała, zaczęło się pienić, delikatnie spłukała plamę wodą.
               Zawsze się cieszyła, że mieli suszarki do rąk przypominające suszarki do włosów. Kiedyś uratowała jej wygląd, gdy idąc deszczowego dnia do pracy jakiś idiota przejechał po kałuży i zachlapał ją całą błotem. Jeśli chodziło o ubrania, to nie miała problemu, gdyż Johnatan miał ich duży zapas, ale z włosami nie dało się zrobić nic. Były posklejane i śmierdziały miejskim rynsztokiem. Doszło do tego, że Jo pilnował jej drzwi, a ona myła włosy w umywalce i suszyła je suszarką do rąk.
               Plamy prawie nie było widać, więc poszła po nową kawę. Wyciągnęła pieniądze i wybrała przycisk z napisem „Cappuccino”. Maszyna wydała radosny dźwięk, gdy wzbogaciła się o dolara i zaczęła wykonywać masę różnych czynności. 
W końcu zapiszczała i oddała w jej ręce ciepły kubek.
               Odwróciła się gwałtownie, nie myśląc o tym, czy ktoś mógł stać za nią. A stał. I to nie byle jaki ktoś, bo Kasandra.
               Kubek odbił się od ramienia zołzy, a jego zawartość chlapnęła na białą bluzkę kobiety. Przynajmniej nie była już sama z plamą kawy na ubraniach. Raven nie bardzo wiedziała, co zrobić, uciec, przeprosić czy się roześmiać. Niestety nie wybrała żadnej z tych opcji i po prostu stała pośrodku korytarza z winowajcą brudnej bluzki.
               - Ty mała, wredna szmato! – wyskrzeczała blondynka.
               Dziewczyna cofnęła się odruchowo.
               - Tym razem to ci nie ujdzie na sucho. Myślisz, że nikt nie gada o tym, jaka to z ciebie mała samobójczyni?! – Raven spojrzała na nią pytająco. – Nie udawaj, że nie rozumiesz. Pokaż, że potrafisz nie tylko milczeć, lecz także myśleć!
               Dźgnęły ją te słowa. Czy ona mówiła o tym dniu, w którym prawie przejechało mnie auto? Przecież to nie była próba samobójcza, to przez prześladowcę – pomyślała.
               - Brawo! – klasnęła w dłonie sztucznie uradowana. –Załapałaś! A teraz rozejrzyj się i zobacz jak wiele z tych ludzi, których mijasz codziennie w pracy, uważa, że jesteś nienormalna – przerwała i czekała, aż rozejrzy się po korytarzu. – Biedna dziewczynka, która ma ze sobą poważne problemy.
               Czuła jak trzęsą się jej ręce. Nigdy nie była dobra w odbieraniu krytyki. Normalnie miałaby ochotę zapaść się pod ziemię i nigdy spod niej nie wychodzić, ale nie dziś.
               Na dłoniach czuła gorąco i mrowienie. Nie kontrolowała się, złość brała nad nią górę.
               Blondynka w akcie złości złapała Raven za ramiona. W tym momencie całym jej ciałem wstrząsnął dreszcz, a przez Kasandrę przeszły kolejne fale prądu. Nie były duże, ale dały bardzo widoczny efekt.
               Włosy kobiety niezbyt lubiły wysokie napięcie, gdyż teraz stały we wszystkie strony, elektryzując się do wszystkiego.
               - Dziwaczka! – krzyczała Kasandra, którą teraz obejmował któryś z jej sługusów, starając się odciągnąć jak najdalej od widowiska lub od Raven.
               Raven rozejrzała się po sali. Wszyscy patrzyli tylko i wyłącznie na nią wzrokiem pełnym strachu.
               Odnalazła też wzrok Johnatana, miała nadzieję, że dojrzy w nim odrobinę zrozumienia, czegokolwiek, co ją podniesie na duchu, ale dojrzała obrzydzenie.
               Zabolało ją serce, miała wrażenie jakby kruszyło się na coraz mniejsze kawałki. Czuła się dokładnie jak wtedy, gdy wszyscy zapomnieli.
               Jo wiedział o niej prawie wszystko. Powiedziała mu o prześladowcy, o tym, iż nikt jej nie pamięta, ale nigdy nie wspomniała o mocy, bo po co. I tak rzadko zdarzały jej się takie sytuacje jak dziś, a do własnych potrzeb nie umiała jej wykorzystać, więc nawet nie miałaby jak udowodnić, że ją posiadała.
               Wycofała się z tłumu, czując, jak w oczach wzbierały się łzy. Nie chciała płakać, nie przy wszystkich. Wybiegła ile sił w nogach z budynku i na ślepo pędziła przed siebie.
               Było już ciemno, drogę oświetlały jedynie słabo świecące latarnie. Stanęła przy jednej z bocznych uliczek i lekko zdyszana oparła dłonie o lekko zgięte kolana.
               Nigdy tak o sobie nie sądziła, ale po tym krytycznym osądzie ludzi, którzy w pewien sposób ją znali, stwierdziła, że:
               - Jestem dziwadłem – załkała cichutko i poczuła jak samotna łza zaczęła zwiedzać jej policzek.
               Nagle ktoś złapał ją z tyłu w tali, a drugą dłonią zakrył usta.
               - Nie rozczulaj się nad sobą – usłyszała niski głos przy uchu. – Niebezpieczna, to idealny przymiotnik określający cię.
               Odsunęła się i spojrzała szklanymi oczami na prześladowcę.
               - Czego chcesz? – syknęła.
               - Z takimi przyjaciółmi komu potrzebni wrogowie? – uśmiechnął się lekko, ignorując jej pytanie.
               - Kasandra nie jest moją przyjaciółką – powiedziała szeptem.
               - A kto powiedział, że mówiłem o niej?
               Zgromiła go wzrokiem spod opuszczonej głowy. Stąpał po cienkim lodzie i doskonale o tym wiedział.
               Zrobił krok w jej stronę, a potem zmusił się, by nie zrobić kolejnego. Musiał pamiętać, że dziewczyna się go bała. Nie mogła pomyśleć, że chce ją zaatakować, choć w sumie to właśnie usiłował zrobić. Raven przyśpieszył oddech, ale nie spuszczała wzroku z dłoni prześladowcy.
               - Wiesz, że jesteś groźna i musimy cię nieco stonować? – zapytał spokojnie, prawie niezauważalnie się przysuwając. Dziewczynie jednak to wystarczyło i zrobiła kolejny krok do tyłu.
               - Jacy my?
               - Gdybym miał każdego wymieniać –uśmiechnął się. - To dość długo byśmy tu stali. Nawet nie wiesz…
               Nagle przerwał i zmrużył oczy.
               Spojrzała w tą samą stronę, co mężczyzna, ale nic nie zobaczyła.  Odwróciła się z powrotem do prześladowcy i serce podeszło jej do gardła, gdy zorientowała się, że zmniejszył ich odległość od siebie do granic możliwości. Czuła jego oddech na swojej grzywce.
               Był od niej dużo wyższy, a sama do niskich nie należała. Czuła się jak ofiara, na którą poluje drapieżnik. Najgorszą rzeczą było jednak dla niej to, że nie mogła się ruszyć. Jej drapieżnik odciął każdą drogę ucieczki. Spojrzała na schody pożarowe, które wydawałyby się być jedyną drogą ucieczki
               Nie myśląc zbyt długo, szybko dopadła się poręczy schodów i zaczęła wchodzić na dach budynku.
               - Nawet o tym nie myśl – prychnął z dołu. – Jestem szybszy – powiedziawszy to złapał ją za nadgarstek, gdy dotarła na dach.
               Raven aż krzyknęła, gdy go zobaczyła czekającego na nią.
               - Jakim cudem tak szybko się tu dostałeś?! – zapytała przerażona.
               - Heimdallu! Już czas, otwórz przejście! –wykrzyknął w niebo i przyciągnął ją bliżej siebie.
               Próbowała się wyrwać, krzyczała, gryzła, ale on trzymał ją w żelaznym uścisku. Mężczyzna cały czas patrzył się w niebo. Gdy i ona to zrobiła ujrzała mały błysk w chmurach, który coraz szybciej się do nich zbliżał.
               W końcu feeria kolorów spadła na nich niczym morska fala, a podmuch wiatru prawdopodobnie by ją zmiótł, gdyby nie prześladowca.
               Mężczyzna skupił się przez chwilę na czymś zupełnie innym, więc kopnęła go z całej siły w kolano i zaczęła biec do zejścia, przy którym już czekał Thor.
               Oczy dziewczyny rozszerzyły się, gdy go ujrzała.
               - Wiem, że to trudne do zrozumienia, ale musisz nam zaufać – powiedział spokojnie.
               Pokręciła głową orientując się, że i on jej nie pomoże. Była w ślepym zaułku.
               - Dosyć tego teatrzyku! – wrzasnął prześladowca, szarpiąc ją za ramię.
               Po raz drugi dzisiejszego dnia poczuła przepływającą przez nią falami energię elektryczną. Gdy wepchnął ją pod snop kolorowych świateł, wibrowanie było odczuwalne w każdym, nawet najmniejszym włosku na jej ciele.
               I wtedy obraz przed oczami zaczął jej się rozmazywać, czuła jak coś ją ciągnie do góry, widziała przez chwilę obraz Thora, który wciąż stał na gmachu budynku, ale za chwilę zniknął. Kręciło jej się w głowie, gdziekolwiek by ją nie zabierali to miała nadzieję, że ta podróż zaraz się skończy.
               Zęby zaczęły jej buczeć, a serce trzepotało jak spłoszony ptak.  Prześladowca puścił ją porażony falą energii.
               Raven z wielkim impetem uderzyła w marmurową podłogę, a po chwili coś uderzyło w nią. Jej głowę przeszył straszliwy ból.
               Raz za razem traciła i odzyskiwała świadomość.
               Pochylało się nad nią dwóch mężczyzn, jednakże ostrość widzenia była na tyle słaba, że nie mogła powiedzieć, jak wyglądali.
               - Dlaczego sama przeszła mostem? – usłyszała głęboki, niski głos.
               - Była ze mną, ale jak widzisz jej moc nie tylko uszkodziła Bifrost, ale też moją dłoń.
               Bifrost? Most Tęczowy? To jakiś chory żart.
               Niewyładowana moc przeszła jeszcze kilka razy jej ciało, przyprawiając o duże cierpienie dziewczynę. Jęknęła głośno i zamknęła oczy. Gdy znów podniosła powieki przenoszono ją gdzieś, jak jej się zdawało na noszach.
               - Co z Thorem? – usłyszała zatroskaną kobietę.
               - Nie zdążył przejść, ta dziewucha uszkodziła most!
               Znów straciła świadomość.

9 komentarzy:

  1. Stan zaciszu domu mnie rozwalił xD I zastanawiam się też, jak buczą zęby ;p. Jee w końcu coś zaczyna się dziać! Akcja się rozkręca! Jo mnie rozczarował, taki był super, a potem... Eh. Ogólnie pozytywnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Powiem tak : JEST ASGARD JEST AKCJA xD

    Dobra, nie! Od początku xD
    1. Wiedziałam, że to będzie ten kolor!
    2. Jo jest zarąbisty, naprawdę gościa kocham, ale... Ta scenka... Kiedy Raven razi prądem Kasandre - scenka sama w sobie zaista ^^- ale... Johnatan... No, przynajmniej on mógłby zrozumieć! Mógłby... Chociaż spróbować zrozumieć a nie od razu obrzydzenie i pewnie myśli " Ugh.. Nie chcę jej już więcej znać. Po co w ogóle jej pomagałem?" to akurat było chamskie... Kurcze kartofel, a tak go lubiłam...
    Wróćmy jeszcze do akcji z kawą xD jak Raven niechcący wylała tą całą kawę na Ksandre, to sobie pomyślałam :"Kurcze... To nie mogło być niechcący" xD ale później jak już ją naelektryzowała, to kurde już się zaczynają komplikacje, już się zaczyna akcja ^.^ i niestety... Jo nas opuścił... No wiesz co?! Jak mogłaś ?! ... mogę się założyć, że wiedziałaś, że dostaniesz ode mnie opieprz w jego sprawie xD ale nevermind... Przejdźmy dalej...
    "Podstęp", który zastosował nasz prześladowca, był dość... Banalny xD ale i tak fajnie, bo... No kurcze... Dobra, no, tak wiedziałam, że jak ona się obróci z powrotem, to on będzie przy niej stał... Chociaż w pierwszej chwili myślałam, ze zobaczył tam Thor'a albo coś, ale... okeey...
    Bardzo fajnie opisałaś tą próbę ucieczki Raven przed nim. I wiadomo nam było, że dysponuje ona pewną mocą... ALE ŻEBY OD RAZU USZKADZAĆ BIFROST !? O.O co będzie następne ? Porazi prądem Loki'ego? Znowu? Tylko mocniej? Albo może od razu Odyna?! xD kurde... albo wykorzystają ją żeby produkowała prąd dla całego Asgradu? xD ... przepraszam... znowu gadam od rzeczy...
    Czekaj... Thor nie zdążył przejść... Co znaczy, że Raven będzie zdana teraz na... Naszego prześladowcę... Słodko xD się posypią kłótnie, się posypią wyzwiska, się posypie prąd xD
    Dobra już jestem cicho xD eh tak to jest jak dopuszcza się mnie do klawiatury kiedy jest ciemno... jeden każdy głupi pomysł ląduje w komentarzu lub na jednym z moich wytworów xD
    W każdym bądź razie jestem ciekawa dalszych przygód w Asgardzie i oczywiście oc się wydarzy z Thor'em więc pozostaje mi tylko czekać na następny rozdział ^.^
    Pozdrawiam i życzę dużo, dużo weny :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wow Lola, ale się rozpisałaś :P Lubie to :D
      No hej wieszczko wszystkich blogów! ;)
      Co do Johnatana to nie planowałam wcześniej tego odwrócenia się od Raven, tak jakoś wyszło, a to co go jeszcze w przyszłości spotka, też nie będzie za miłe.
      Co do "podstępu" to szczerze mówiąc ta scena mi się ciągnęła jak flaki :D nie mogłam jej napisać non stop coś zmieniałam i .. co oczywiście odgadłaś, w pierwotnej wersji miał tam być Thor. Przyszedł nasz blondasek trochę później no, ale trudno.
      Więcej Ci nic nie zdradzę, bo hahahahaha *cieszy się* magiczny 10 rozdział nie ma żadnych spoilerów u Ciebie w komentarzu ;)
      W każdym razie dziękuję za komentarz :*
      Pozdrawiam serdecznie
      Embers

      Usuń
    2. No zobacz no... Taki krótki ten mój komentarz... Eh, muszę komentować od razu po przeczytaniu, a nie czekać te 24h, bo czytałam na telefonie... O NIE ! Od dzisiaj się zmieniam i będę ci tu pisać wykłady xD
      I wtedy sobie pogadamy o spojlerach xD
      Btw, dzięki za komentarz na Cornerze... Przynajmniej wiem, że ktoś to w ogóle czyta...
      Pozdrawiam i weny życzę!

      Usuń
  3. No witaj kochana! :)
    Jestem obecna. Przeczytałam sobie dzisiaj rozdział, bo szczerze mówiąc nie miałam czasu aby zabrać się za niego wcześniej. Więc z góry za to przepraszam. Postarałam się dzisiaj to jak najszybciej nadrobić i udało mi się przeczytać rozdział gdy czekałam w kolejce do lekarza.
    Ta choroba mnie wykończy... A jutro premiera... Hmm...

    No dobrze. Dzisiaj może pobawię się w przebijanie komentarza Loli. XD
    Chociaż nie wiem czy to mi się uda, ale do odważnych świat należy, czyż nie? Wezmę sobie tylko herbatkę, którą właśnie sobie zaparzyłam i zabieram się do komentowania.

    Po pierwsze: Nie wiem czy już komuś wspominałam, ale zielony kolor mnie prześladuje. Tak samo jak czerwony. I doskonale wiem, że w tym maczał palce Loki. Albo Thor. Albo Loki i Thor razem wzięci. Mówię Ci, czysta ironia...
    Po drugie: Johnatan jest ogólnie bardzo fajną postacią ale... No mógł pomóc Raven, skubaniec jeden! Przysięgam, że dostanie ode mnie w dupę, gdy tylko nadarzy się okazja. :D
    No gościu mi podpadł i to bardzo. A scena, w której Raven wylała kawę na tą wredną sukę była epicka. Za to wielkie brawa!
    Jak to koleżanka ujęła, JEST ASGARD, JEST IMPREZA! Raven uszkodziła Bifrost... Thor na Ziemi... Hmm... Podejrzane.
    Czuję, że ta akcja ma jakiś głębszy sens lub drugie dno.

    Co do akapitów, to wszystko okej i bardzo dobrze tak mi się czyta, ale rób ich trochę mniej. :)
    Pisanie w innej narracji też dobrze Ci wychodzi i szczerze mówiąc możesz przy tym zostać, jeśli taka forma Ci pasuje.

    A jak sobie pomyślę, że już jutro jest premiera... A ja jadę do Poznania około 15.30 i jak tam dotrę to normalnie chyba zwariuję. Pamiętam, gdy było jeszcze 5-6 miesięcy i zaczynałam wtedy odliczać te wszystkie dni, godziny, minuty i sekundy... A teraz został niecały dzień... Boże, ale się jaram. :D

    Okej. Muszę się zbierać, aby zrobić wszystko do szkoły, bo do mojej mamy zadzwoniła wychowawczyni i zaczęła marudzić, że mnie nie ma i że mam podobno "słabe" oceny. No aż takich tragicznych nie ma, więc niech już nie lata, ale wolę się wziąć i jechać na jutrzejszą premierę niż spędzić namiętne popołudnie z książkami...

    Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział!
    Pozdrawiam serdecznie!
    Stella.

    OdpowiedzUsuń
  4. Przepraszam najmocniej, że taki szmat czasu mnie tutaj nie było. Miałam bezlitośnie odebrany komputer. Pagochnął ;-; Na szczęście mam też dobre wieści. Przesuper mi się nadrabiało. Stworzyłaś epickie opowiadanie. Trzymasz poziom i ten klimat... Niejedna pisarka powinna zazdrościć ci talentu. Wydaj książkę, proszę. Ja będę ją czytać, mimo, że przeczytałam już tutaj. Cała akcja... Wow, skąd ci się to bierze? Masz jakiś szczególny sposób na wenę? Nie będę przebijać komentarzy dziewczyn. Mogę tylko się pod nimi podpisać. :)
    Chciałam jeszcze zaprosić na III rozdział. Serio liczę na opinię bo boje się, że czytelnicy opuścili mnie po tak długiej nieobecności ;c
    A oto mały przedsmak.

    "- Anabell, jeśli nie ma on nic wspólnego z Salvatorem… - zaczęłam. Wampirzyca dobrze wiedziała co chodziło mi po głowię, byłyśmy przecież w pewnym sensie przyjaciółkami.
    - Będziesz do niego należeć, jeszcze tego wieczoru – ucięła, w odpowiedzi uniosłam jedną brew. Brzmiało obiecująco…
    ***
    - Wybacz – spuściła głowę, czekając aż wreszcie się wypowiem.
    - Doszły was słuchy, iż skorzystałam z magii zakazanej, ale rzecz jasna w ważnym celu – zaczęłam spokojnie, nie chcąc wszczynać kłótni – dokładniej chodzi o pierwotnych – wszystkie zniesmaczone miny spoważniały. "
    ***
    Blog ma inny adres :)
    http://tvd-tylko-moj-swiat.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Witaj Embers :*
    Chciałam, bardzo serdecznie, zaprosić cię na mój nowy blog, tym razem opowiadający o naszym kochanym Loczku ^^
    http://myowndarklife.blogspot.com/
    Mam nadzieję, że wpadniesz i że ci się spodoba ;) liczę na twoją szczerą opinię :D
    A tak btw, to kiedy nowy rozdział ? xD
    Pozdrawiam, zniecierpliwiona Lola :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Siema! Oglądałaś już Thora 2? Zajebisty film, szczególnie podobały mi dialogi i oczywiście aktor grający Thor mmmrrrr.

    OdpowiedzUsuń
  7. No witam Embers :D
    Chciałam zaprosić cię na nowy rozdział :
    http://cornersee.blogspot.com/
    Liczę na twój komentarz :* i z niecierpliwością czekam na nowy rozdział u ciebie. Weny !
    Pozdrawiam, Lola

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz. To wiele dla mnie znaczy ;)