sobota, 6 września 2014

Rozdział XVII "Krew Kruka"

                Nie wiedziała, ile normalnych kobiet potrafiłoby po takich propozycjach po prostu wyjść z pokoju Fandrala. Zgadywała, że była pierwszą, która zdołała mu odmówić, przynajmniej na razie. Wojownik bardzo ją pociągał, zresztą jak prawie każdą damę dworu i nie tylko. Był znany z tego, że prawie mieszkał w burdelu i nie lubował się w długotrwałych związkach. Uściślając, żaden z jego „związków” nie trwał dłużej niżeli pięć dni. Czasami wracał do swoich byłych, nocnych przygód, ale nigdy nie na długo, a te wszystkie omamione jego urokiem boginie dawały się nabrać za każdym razem, karmione niespełnionymi obietnicami.
                Wchodząc do Sali Tronowej, która na dzisiejszy wieczór posłużyła za parkiet do tańca, Raven nie mogła się skupić na niczym innym jak tylko na Fandralu, który trzymał ją pod rękę. Widziała, jak większość kobiet odwraca się od swoich towarzyszy po to by: a) pożreć wzrokiem kipiącego seksem Fandrala b) zabić wzrokiem coraz bardziej kulącą się w sobie Raven. W pewnej chwili miała ochotę rzucić się biegiem do kogoś innego, krzycząc: „A weźcie go sobie, tylko dajcie mi żyć”. Czy w Midgardzie też byłby tak bardzo rozchwytywany?
                Sala rozbrzmiewała od spokojnych dźwięków licznej orkiestry, jednakże póki co nikt nie tańczył.
                -Czekają na wszystkich zaproszonych, by Odyn mógł wygłosić powitanie – wyjaśnił pośpiesznie jej partner.
                Po prawo za kolumnami znajdowały się stoły z różnymi przekąskami, przy których Raven dostrzegła przyjaciół Fandrala. Volstagg uśmiechnął się szeroko i pomachał do nich, zachęcając do dołączenia. Sif, która jednak, mimo bólów głowy, zdecydowała się przyjść na bal w pięknej czerwonej sukni podkreślającej jej ciemne włosy i oczy, właśnie rozmasowywała sobie skronie, opierając się o długi stół.
                Już mieli do nich podejść, kiedy usłyszeli głos Wszechojca proszącego o uwagę. Mowa na szczęście nie była długa, gdyż jak sam podkreślił, nie chciał zabierać im cennego czasu, który mieli przecież wykorzystać na zabawę.
                Gdy tylko Odyn skończył mówić, wznosząc kieliszek do toastu, orkiestra płynnie, jak na znak, wydobyła z pozornie zwykłych dla Raven instrumentów dźwięki, które hipnotyzowały uwodzicielskimi, eterycznymi rytmami. Była pewna, że nawet jeśli nie umiała tańczyć idealnie, to muzyka poniesie ją w odpowiednie kroki.  I tak też było, przestała myśleć o wyćwiczonych na pamięć krokach i dała się ponieść w doskonale prowadzących ramionach Fandrala.
                Uśmiechnął się do niej ciepło, a ona czuła rozpływającej się po niej przyjemne uczucie.
                - Doskonale tańczysz, moja droga – powiedział szczerze.
                - Miałam dobrego nauczyciela. – Odwzajemniła uśmiech.
                - Nie ufaj mu zbytnio. – Przybrał poważną minę, patrząc jej prosto w oczy.
                Zmarszczyła brwi i poczuła, jak nastrój między nimi zaczyna się ochładzać.
                - A to niby dlaczego?
                - Myślisz, że dlaczego go tu teraz nie ma? – Nachylił się w jej stronę.
                - Nie dostał zaproszenia. – Nie miała pojęcia, do czego dążył.
                - Loki to zły człowiek. Dostał ciebie pod opiekę, bo jesteś równie niebezpieczna co on, a zgodził się tylko dlatego, że może dzięki tobie wyrwać się z lochów na parę godzin.
                - O czym ty mówisz? Chyba przekroczyłeś dzienne zapotrzebowanie na jakiekolwiek trunki.
                - Nie wierzysz mi? – prychnął. – Kochanie, mogę nawet teraz zaprowadzić cię do jego celi.
                - Kłamiesz – powiedziała bez cienia wątpliwości.
                - Odyn oznajmił, że ktoś o tak potężnej mocy nie może tak po prostu przebywać w Midgardzie, w szczególności, że nie wie nic o swoich zdolnościach. Dał cię pod opiekę Lokiego tylko dlatego, że jeśli nie okażesz się być małą, zabłąkaną duszyczką, to będzie ci się wydawało, że ten psychopata cię rozumie. Zaufasz mu na tyle, żeby pójść z nim do Asgardu, ale nawalił. Thor miał mu pomóc, ale Wszechojciec postanowił, że da mu jeszcze jedną szansę. To miało być jak odkupienie dla syna marnotrawnego, który wymordował i oszukał setki ludzi, bogów i elfów.
                Raven pokręciła głową, nie dowierzając.
                - Może i ma jakieś problemy z gniewem, ale nie jest zabójcą. Zresztą, odezwał się wojownik, który też zabija „dla dobra ogółu” z polecenia Odyna. Niczym się od niego nie różnisz.
                - Ja nie jestem bezlitosnym mordercą. – Dał wyraźny nacisk na każde słowo.
                Nie zauważyła, kiedy zatrzymali się na parkiecie i po prostu stali, rozmawiając.
                - Póki co. Skąd wiesz, czy się kiedyś w tym nie zatracisz, albo, gdy nie będziesz już zdolny do walki, to czy nie pozostaną ci jakieś tiki wojenne? – zapytała. – Może został niesłusznie oskarżony, może powinniście mu pomóc, zrozumieć, a nie obrzucać obelgami?
                - A może jest po prostu psychopatą, który podczas któregoś treningu cię zabije, bo go zdenerwujesz? Myślisz, że na tej ranie na ręku się skończy? Nim się obejrzysz, będziesz leżała z poderżniętym gardłem, a on będzie miał to w nosie, że coś ci zrobił, bo i tak będzie gnił w lochach do końca swojego marnego życia! – powiedział trochę za głośno i kilka głów obróciło się w ich stronę.
                - I kto tu jest potworem? – wysyczała, wyrywając się z jego uścisku.
                Już miała odejść w stronę drzwi, gdy nagle muzyka ucichła i usłyszała kilka kobiecych okrzyków. Obróciła się w stronę zamieszania i zauważyła leżącą na podłodze Sif z otwartymi oczami trzęsącą się i coś powtarzającą.
                Raven podeszła bliżej, przeciskając się przez tłum zebranych.
                - Co jej jest?! – zapytał ktoś.
                - Dostała ataku – odpowiedział spokojnie Hogun. – Uzdrowiciel już jej pomaga.
                Gdy przedarła się do Sif i uklękła obok niej, ta złapała ją za rękę i nie patrząc na nią powtarzała jak mantrę:
                - Krew Kruka oczyści serce zdrajcy. – Ścisnęła mocniej jej nadgarstek. – Krew Kruka oczyści serce zdrajcy.
                - Ktoś to rozumie? – zapytała.
                Uzdrowiciel pokręcił głową i powiedział:
                - To pewnie jakiś efekt uboczny bólów głowy, raczej nie jest to niczym więcej niżeli zlepkiem kawałków myśli. – Skierował te słowa tylko do niej. – A teraz proszę wszystkich o rozejście się i powrót do zabawy. Lady Sif potrzebuje odpoczynku. W każdym razie na pewno nic jej nie będzie.
                Serce biło jej jak oszalałe. Nie była przekonana co do słów Uzdrowiciela. Jak mógł być tak pewien tych wszystkich diagnoz, skoro nikt nie wiedział, skąd brały się jej bóle głowy? Może i miała jakąś chorą obsesję na punkcie kruków, ale one same ją prześladowały w snach i życiu codziennym, a to nie było normalne. Jeśli i tak straciła na ten wieczór partnera do tańca, to równie dobrze mogłaby wykorzystać ten czas na przejrzenie biblioteki w poszukiwaniu odpowiedzi.

                Samotne chodzenie po słabo oświetlonym Pałacu okazało się nie być najprzyjemniejszą czynnością, w szczególności że nikogo nie było też w pokojach, gdyż każdy świetnie bawił się teraz na balu.
                Raven aż kipiała ze złości, myśląc o tym jak zachował się Fandral. Myślała, że chociaż on jeden ją rozumie i może z nim normalnie o wszystkim porozmawiać. Co go też ugryzło, że tak bardzo naskoczył na Lokiego? Nawet jeśli przesiadywał teraz w lochach, to nie oznaczało, że trzeba zrzucać na niego wszystkie winy świata. Przecież spędzała z nim dużo czasu, znała go już trochę. Owszem, często się denerwował i chodził podirytowany, ale kto by się nie złościł, gdyby musiał opiekować się jakąś dziewuchą, która zajmowała jego czas? Z drugiej strony mógłby sobie odpuścić ich treningi, tak jak dziś i zająć się jakąkolwiek inną czynnością, nikomu się nie przyznając, że tym razem zamiast skopać tyłek Midgardzce, przeczytał książkę.
                Musiała się mocno zaprzeć, żeby pchnąć masywne drzwi od biblioteki. Pamiętała, ile siły musiał włożyć w to Loki, a przecież on do najsłabszych nie należał.
                Gdy tylko weszła, zobaczyła jaśniejący księżyc zaglądający do pomieszczenia przez wysokie okna. Tylko dzięki niemu znalazła pierwszą pochodnię. Gdy ją zapaliła, nagle rozbłysły też pozostałe. Przez chwilę mocno się wystraszyła, ale ujrzała cienkie łączenie pomiędzy nimi i zrozumiała, jak bardzo przydatne ono było. W końcu jakże mozolną czynnością musiałoby być chodzenie i po kolei zapalanie kilkudziesięciu pochodni w tak ogromnym pomieszczeniu.
                Przez chwilę stała jak wryta i rozejrzała się. Jak miała tu cokolwiek znaleźć, skoro nie wiedziała nawet dokładnie, czego szukała?
                „Stwierdziłam, że mogłabym tu zamieszkać i teraz mam ku temu okazję” – pomyślała i nie tracąc czasu wzięła się za poszukiwania.
  
                                                                                   ***

                Zasiadłszy na tronie, oparł łokieć o ramę tronu i podczas powolnego ocierania palca o wargę przyglądał, się całemu zbiegowisku. Na zewnątrz przybrał maskę stoickiego spokoju, ale we wnętrz aż cały buzował ze stresu. Wiedział, że coś było nie tak. Nikt po za nim w Asgardzie nie znał Przepowiedni, a teraz na środku podłogi, w jego Pałacu, upada Lady Sif, kobieta uznająca się za nie wiadomo jak wielką wojowniczkę i dostając ataku, wypowiada część historii upadku Asgardu. 
                „Ta mała dziewucha… Może to był błąd przyprowadzać ją tutaj, ale z drugiej strony jeśli Ona ją dorwie i wszystko jej przypomni… Przepowiednia się spełni. Kłamca długo nie wytrzyma, w końcu ją zabije, nie będzie mógł się powstrzymać, a wtedy pozostanie jej ostatni żywot i gdy w końcu ją uśmiercimy, żaden Kruk Bitwy nigdy więcej nie będzie się ważył choćby pomyśleć o upadku Krainy Bogów. Nie, dopóki ja zasiadam na tronie. Niech zapamiętają, że Asgard się nie boi i nie wykarmią się ani naszym strachem ani rozlewem naszej krwi. Głupie ptaki nic nie mogą nam zrobić.”

                                                                                    ***

                Stanęła przed swoimi poddanymi, którzy przyjęli ludzką, choć zniekształconą kruczymi cechami wersję. Tak bardzo żałowała, że pozwoliła Odynowi sobie pomóc. Gdy jej kruki zapragnęły zasiadać również z ludźmi, ona nie miała wystarczająco siły, by móc spełnić ich życzenie, ale król Asgardu posiadał, nawet zgłosił się by pomóc. Dał im namiastkę człowieka. Wszystko szło dobrze, ale on znał Przepowiednię, sprawił, że stali się potworami. Jedni mieli czarne jak smoła dzioby zamiast ust, inni krucze szpony, jeszcze inni ogromne skrzydła zamiast rąk, niektórym przeplatały się pióra pomiędzy włosami, a pozostali mieli mieszankę dwóch lub trzech kruczych cech z człowiekiem.
                Zaszydził z nich tylko dlatego, że znał historyjkę, do której nie dążyła, by się spełniła, gdyby nie to. Po tej zniewadze dla ptaków, które znał lepiej niż swoją rodzinę, z którymi spędzał więcej czasu niżeli z kimkolwiek innym i które były na każde jego wezwanie choćby po to, by rozesłać idiotyczne zaproszenia, musiała podjąć decyzję o tym, że za wszelką cenę będzie dążyła do tego, by zniszczyć Krainę Bogów. Od tamtej pory może i nadal pokornie służyli im przez tysiąclecia, ale udało jej się wpleść swój udział w intrygę bogów. Głupiutką intrygę która miała na celu zgładzić jedną osobę, a  sprawiła, że być może zgładzi całe ich królestwo.
                - Czujecie ten strach?! – zapytała tak, by każdy mógł ją usłyszeć.
                W odpowiedzi usłyszała wygłodniałe i pełne akceptacji krakanie, które wypełniło jej uszy i działało niczym kojąca pieśń.
                - Przyzwyczajajcie się, bo on tak szybko nie ustanie – zniżyła głos, a na ich twarzach pojawiły się złowrogi uśmiech. – Od zarania dziejów kruki zawsze były wysłannikami Odyna. Cóż więc by się stało gdyby ich zabrakło lub co gorsza zbuntowałyby się?! Nadszedł nasz czas, moje dzieci. Czekaliśmy setki lat, aż Kruk ponownie się zbudzi i po raz kolejny wniknie w życie Asgardu. Mimo iż wiele razy nie udawało się to nam, a nawet jeśli, to Kruk szybko umierał, tak teraz w jego piątym żywocie nasze wybawienie rośnie w siłę. Już niedługo nas pozna i przypomni sobie wszystkie krzywdy, jakie Asgard wyrządził nie tylko nam i innym krainom, ale też jemu. Sami wpuścili w swoje progi konia trojańskiego, którego szkolili przez tyle lat w swoich słabych i mocnych stronach, a teraz, gdy Kruk ma te wszystkie informacje w swojej głowie, pomoże nam, by zrównać z ziemią tę boską Krainę intryg oraz oszustw. Tymi, którzy nie przyłączą się do nas, nakarmimy się w Wielkiej Bitwie.

                                                                                       ***

                Zeszła z jeżdżącej, wysuwanej, drewnianej drabiny i kichając po raz kolejny z powodu kurzu, pchnęła ją do kolejnego regału. Ramiona powoli zaczynały ją boleć od ciągłego wyjmowania, przeglądania, zamykania i odstawiania książek, a oczy odmawiały je posłuszeństwa, pokazując jedynie wciąż rozmazujące się literki. Musiała porządnie wytężyć wzrok, by zobaczyć choćby tytuł. Wskazówki zegara wskazywały godzinę drugą, a przynajmniej tak jej się wydawało. Zdaniem Raven i tak miała całkiem dobry czas, gdyż przejrzała około dziesięciu regałów, a każdy z nich miał po dziewięć półek, a na każdej półce znajdowało się mniej więcej pięćdziesiąt książek. W jej obliczeniach, choć jej mózg też już powoli zaczynał szwankować, przejrzała z grubsza cztery tysiące pięćset ksiąg. Wprawdzie wydawać by się mogło, iż jest to w takim czasie przez jedną osobę niemożliwe do wykonania, to jednakże dziewczyna kierowała się głównie tytułami, które były jakkolwiek związane z tym, czego szukała. W ciągu tych mozolnych poszukiwań znalazła też wiele książek, które zainteresowały ją i nadawały się idealnie do zabicia codziennej nudy, panującej w Pałacu. Raven stwierdziła, że aczkolwiek wchodzenie i schodzenie po drabinie jest dobrym treningiem, to treningów miała wyjątkowo po dziurki w nosie i co ciekawsze egzemplarze zrzucała na ziemię, które z głuchym uderzeniem upadały na zakurzony, czerwony dywan.
                W pewnym momencie odnalazła coś, czego nie spodziewała się tu znaleźć, a jednakże napis aż bił ją po oczach. Na regale widniał tytuł „Przeminęło z wiatrem”. Nie mogła uwierzyć, że znalazła namiastkę Midgardu w wielkiej bibliotece bogów. Znajdowała się przy piątej półce, więc zrzucając ją z tej wysokości, była pewna, że w żaden sposób jej nie zniszczy. Patrzyła, jak książka upadała i otwierała się. Jakież było jej zdziwienie, kiedy w środku ujrzała niedużo mniejszą, dokładnie wyciętą dziurę w której znajdowała się inna książka. Przecierając oczy, szybko zeszła z drabiny i uklękła przy sprytnej skrytce. W końcu, który bóg tu zagląda, a tym bardziej szuka ziemskich nabytków?
                Wyjęła oprawioną w ciemnobrązową skórę księgę i dokładnie się jej przyjrzała. Wyglądała jak cała reszta. Staranna i mozolna praca introligatora poszła niestety na marne z powodu złego stanu zachowania książek. Jednakże coś ją różniło od pozostałych, miała bowiem na okładce wytłoczony napis. Każda literka była głównie złączeniem różnej długości, prostych kresek. Gdy ją przekartkowała, okazało się, że cała księga była zapisana w tych dziwnych szlaczkach. Nie mając siły na dalsze poszukiwania, odstawiła „Przeminęło z wiatrem” na swoje miejsce, a zawartość wzięła ze sobą. Może owe znalezisko nawet nie miało nic wspólnego z tym czego poszukiwała, ale czuła, że w jakiś sposób jej to pomoże. Miała bowiem dziwne wrażenie, że książka ciążyła jej w ręku, wypełniając jej ciało dziwnym, jakby pełnym obawy uczuciem. A może była to jedynie sprawka późnej godziny i błąkania się w samotności po Pałacu w poszukiwaniu swojego pokoju?

                Pierwszego dnia po tym, jak przygarnęła do siebie znalezisko, postanowiła, że spróbuje je rozszyfrować. Może i miała zmarnować czas na coś, co jej się nie przyda, a jednakże wiedziała, że Asgard ma wiele sekretów i wcale nie jest świętym miejscem bogów, co zresztą udowodnił Loki, Fandral czy Odyn, a ona chciała te tajemnice odkryć. Tak jak podświadomie wiedziała, że nie może okazywać słabości, tak samo czuła, iż powinna się na wszelki wypadek zabezpieczyć. Zwykłe przeczucie, które mogło wpędzić ją w nie lada kłopoty, ale również z nich wyciągnąć. Nie miała nic do stracenia poza życiem, a była pewna, że wyświadczyłaby swoją śmiercią przysługę Kłamcy i Wszechojcowi. Nie miała pojęcia, czego ten drugi mógł od niej chcieć, ale normalnie pewnie nie zaprzątałby sobie nią głowy. Czegoś od niej chciał, jak każdy, a ona musiała się dowiedzieć czego. Nie była tu przypadkiem, była to tylko kolejna intryga do znalezienia wymówki jej przybycia. Ale jeśli nie o jej moc chodziło, to o co?
                Była pewna, że przychodząc do Lokiego i mówiąc mu prosto z mostu, że ma dziś wolne od treningu, znów dostanie ataku furii, tymczasem on był w całkiem dobrym nastroju i uśmiechał się do niej, jakby znał jej wszystkie myśli.
                - Daj znać, kiedy będziesz chciała do nich wrócić – powiedział, wstając z podłogi sali treningowej i uśmiechając się do niej po raz kolejny, wyszedł.
                „Przed nim nic się nie ukryje” – pomyślała.
                Nawet jeśli znał jej myśli to nie sądziła, żeby nagle odnalazł miłość do Odyna i pobiegł ją wydać… Chyba że zrobiłby to po to, by wydostać się z lochów, ale z drugiej strony, kto uwierzy Kłamcy? Była prawie pewna, że jeśli nie przyłoży ręki, by jej pomóc, to pozostanie neutralny, obserwując i czekając. Jego uśmiech nie był pełen drwiny, a czegoś co przypominało jej podziw zmieszany z dużą ilością ciekawości tego, co jeszcze kryło się w jej małej główce.
                Minął trzeci dzień w którym nie odbyła ani jednego treningu z Lokim oraz ani jednego spotkania z Fandralem. Gdyby wojownik chciał się z nią spotkać z pewnością bez problemu by ją znalazł. Całymi dniami przesiadywała w bibliotece, szukając jakiegoś słownika lub czegokolwiek, co pomogłoby się jej dowiedzieć, czym są tajemnicze znaki. Spotykała się z Lokim trzy, czasem tylko dwa razy dziennie na posiłkach, w czasie których on mówił jej co się dzieje w Pałacu, jak się czuje Sif oraz Thor.
                - Powinnam ją odwiedzić – powiedziała któregoś razu, grzebiąc od niechcenia w gęstej owsiance, którą spokojnie mogłaby tynkować ściany.
                - Kogo? – zapytał pomiędzy kolejnymi łykami wina.
                - Sif.
                Podniósł na nią wzrok unosząc jedną brew.
                - W celu…?
                - Po pierwsze jest mi jej szkoda, a po drugie chcę posłuchać więcej zlepków jej myśli – odpowiedziała, przypominając sobie słowa Uzdrowiciela.
                Zaśmiał się krótko.
                 - Wolisz obstawiać magię niż logiczne, naukowe wyjaśnienie? - Dolał sobie trunku.
                - Ja nie obstawiam, jestem pewna. Zresztą ty też – odparła śmiało. – Kto jak kto, ale jesteś oczami i uszami Dziewięciu Krain, nawet będąc oficjalnym więźniem mieszkającym w lochu. I doskonale zdajesz sobie sprawę, że coś się dzieje. Thor znika…
                - I Heimdall nie jest w stanie go zobaczyć – dokończył.
                - Mnie prześladują czarne ptaszyska... – zaczęła.
                - A Sif dostaje ataku i odnajdujesz Księgę Kruków – powtórzył czynność.
                Potakiwała głową, gdy nagle spojrzała na niego zauważając, że coś jej umknęło.
                - Czekaj, co? – zapytała, nie rozumiejąc.
                - Myślałaś, że się nie dowiem? Ty wiesz coś o mnie, czego ci nie powiedziałem, a ja wiem coś o tobie.
                - Zorientowałam się, że wiesz o moim znalezisku, ale nie sądziłam, iż umiesz to przetłumaczyć.
                - Jako jeden z nielicznych – powiedział z wyczuwalną dumą w głosie. – Ten język jest już na wymarciu i nikt się nim nie posługuje.
                - Dlaczego mi nie powiedziałeś? – zapytała, łapiąc się za głowę i czując, jak zmarnowany czas ucieka jej przez palce.
                - Nigdy nie pytałaś – odpowiedział spokojnie.
                Raven wydała z siebie jęk frustracji, a Loki tylko powstrzymał śmiech, gdy ona brała głęboki wdech, by się uspokoić.
                - Więc przetłumaczysz mi tę Księgę? – zapytała z nadzieją.
                - Po treningu w bibliotece. Nie tylko moje ściany mają uszy – uśmiechnął się do niej porozumiewawczo, a ona nagle poczuła się obserwowana, co wywołało u niej niespokojne bicie serca i ściskanie żołądka.

8 komentarzy:

  1. O ja cieee....
    Tak bym mogła zakończyć ten komentarz, ale wykrzesam z siebie jednak coś więcej :)
    No no, zaczyna się akcja, intrygi i tak dalej... Coś nie coś już wiadomo o całej historii, ale na pewno po drodze będzie jeszcze pełno zawirowań związanych z Lokim, tak czuję :D
    No i chyba szykuje się wielka bitwa, tzn nie będzie nic złego w tym, jeśli jednak tak nie będzie, ale po cichu licze na to. A nasza Raven odegra w tym ogromną rolę. Zresztą, przecież po to jest ta postać, jest przecież stworzona do wielkich czynów.
    Nie mam żadnych zastrzeżeń do rozdziału, jest ciekawy, świetne opisy, odpowiednia długość. Szkoda, że była tak naprawdę tylko krótka scena z balu, na pewno wiele osób chciało by się na nim pojawił Loki, ale nie chcemy, aby było tak różowo, prawda? :D
    Pozdrawiam i oczekuję już na następny. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za bardzo miły komentarz :3 cieszę się, że jest tu stała liczba czytelników, ale też komentatorów, dzięki którym nie tracę zapału do pisania ;)
      Taaak spokojnie, Loki jeszcze zdąży nabroić, w końcu jakby to było bez Loczka :D
      Oj EoA zdecydowanie nie będzie różowe :D w końcu to nienaturalne, żeby każdy był szczęśliwy i zakochany.
      Pozdrawiam
      Em

      Usuń
  2. Jestem okropna, bo nie skomentowałam tego od razu po przeczytanie. Z góry przepraszam, ale moja wypowiedź może być nieskładna i pozbawiona sensu. Ostatnio jakoś nie umiem komentować XD
    A więc, WOW! Twoje pomysły przytwierdzają czytelnika do krzesła (bądź w moim przypadku do łóżka, gdy czytałam XD). Uwielbiam tajemnice, uwielbiam świat fantasy i uwielbiam twoje opowiadanie. Kocham rozmowy Raven i Lokiego. Są śmieszne XD
    Na balu musiało być zabawowo XD Ciekawi mnie jednak czemu padło na Sif? Czemu to właśnie ona miała te "zlepki myśli"? Jest to z czymś powiązane, czy tak wyszło?
    No i przypowiednia. Oj grubo się zapowiada :D
    Czekam na szybki next i zapraszam do siebie.
    http://kazdymadrugieoblicze.blogspot.com/

    Pozdrawiam,
    Viv

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj,
      ważne, że w ogóle skomentowałaś. To dla mnie dużo znaczy ;3
      Hahahahah dziękuję za miłe słowa :D
      Czemu padło na Sif? Nie wiem czy mam plan tłumaczyć to w EoA, toteż wytłumaczę tu: Padło na nią, dlatego, że jest kimś ważnym, na kogo zawraca się uwagę, ale nikim pierwszoplanowym. Przede wszystkim Sif jest silną kobietą, więc ta jej "choroba" nie wykończy jej podczas pierwszego ataku, a będzie mogła przekazać innym choć cząstkę Przepowiedni... zagmatwane, ale to się jeszcze wyjaśni :D
      Ostatnio jak tłumaczyłam mojej mamie o co w tym wszystkim chodzi, to widziałam po jej minie, że żałowała, iż mnie o to zapytała xD w opowiadaniu to się wszystko ładnie wyjaśni, ale żeby to wytłumaczyć w kilku zdaniach, okaże się tylko czymś mocno popieprzonym.
      Dziękuję za komentarz :*
      Pozdrawiam
      Em

      Usuń
  3. Piękny rozdział. Od pierwszego słowa do ostatniego. Sporo się dzieje, ale osobiście najbardziej podoba mi się ten moment na balu i rozmowa Raven z Fandralem. Ta wymiana zdań podczas tańca wyszła Ci mistrzowsko. Nie spodziewałamm się po nim takich ostrych slow, ale cieszę się, ze Raven mu się nie poddała.
    Brawo, gratuluje talentu. :-)
    Pozdrawiam i oczywiście czekam na kolejny rozdział niecierpliwie. ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Heloo :3
    Od razu przepraszam, że nie skomentowałam tego wczoraj w nocy, ale wiesz jak było – zasypiałam i nie wiedziałam, co się dzieje xD ale jestem i komentuję :*
    No to lecimy od początku, czyli od F-F-F-F-F-F-F-Fandrala *-*
    Odmówić Fanowi? Ooooooo nie never *O* niech Raven żałuje xd jak dla mnie nawet jeżeli miałby to być tylko jeden szybki numerek to ahhhhhh dla Fandrala wszystko zawsze i wszędzie *OOOO* <3
    W sumie to fakt burdel to drugi dom Fandrala szkoda :C ale wszyscy to wiemy xD ;___; taki ideał marnować w burdelu ;-; w ogóle, jak już jestem przy Fandralu to Bogowie! Chcę takiego idealnego, słodkiego, czarującego i seksownego Fandrala w domu *OOOOOOOOOOOOOO* szkoda, ze nie mogę takiego mieć ;____________;

    Gods Raven z takim Fandrale *O* tylko pozazdrościć *---* baaaaardzo chętnie zajęłabym jej miejsce <3
    Kurde czytałam ten rozdział trzy razy i za cholerę nie pasuje mi to „Po prawo za kolumnami…” nie lepiej „ Po prawej”?
    A kiedy Raven z Fandralem tańczą Lola wariuje i fangirluje, bo Gods taki Fan tańczący z Raven *O* i w ogółe tańczący FAN !!!!!! <3 <3 <3 <3 *OOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOO*
    Ale moje fangirlowanie skończyło się w momencie, kiedy przeczytałam „Nie ufaj mu zbytnio.” Wtedy Lola zrobiła coś w stylu: no to spieprzyłeś cały cukier geniuszu. Brawo. -_-
    No i pięknie. Fandral nagadał „głupot” Raven i teraz ona będzie na niego zła i możemy powiedzieć bye cukrowi :C
    Co do kłótni Fana i Raven o to „kto tu jest potworem” to w sumie bardzo prawdopodobne byłyby u Fandrala tiki wojenne czyż nie?

    Hmmm refleksje Odyna… Były dość… intrygujące. A atak Lady Sif i ta przepowiednia to już w ogóle o.O coraz więcej do zastanawiania się. Czyli jest akcja i niedosyt. Bosko ^^
    No i w ogóle ta laska-wiedźma od kruków to już w ogóle o.O ona jest przerażająca… Ale szczerze to mam nadzieję na taką bitwę stulecia *-* xD a znając Twój geniusz to to będzie niezłe ;333 *---*

    Uuuuu jednak „Przeminęło z wiatrem” xD „Wichrowe Wzgórza” lepsze xD <3 ale ogólnie to pomysł z tą skrytką na taką książkę, w zwykłej Midgardziej książce – niezłe ;D Teraz tylko jeden problem – jak to cholerstwo przeczytać? xD
    Wait Loki odpuszczajacy trening? Hmmm… Pierwsza myśl „on wie xD” no i ostatnia scenka z Raven i Loczkiem na „stołówce” xd była bezbłędna <3 niby na sam początek wydała mi się taka poważna, bo jednak Sif i Przepowiednia, ale w końcu wyszło, że gadają sobie na luzie, a potem nic tylko śmiech xD ta mini histeria Raven ahahha geniusz xD naprawdę nie licząc w tym rozdziale bardzo mało cukru z Fanem, to ta scena była najlepsza ;3
    Ale ale… „trening w bibliotece”? Hmmm… Ciekawe, jak to będzie wszystko wyglądać… No cóż pozostaje mi jedynie czekać na następny rozdział, choć pewnie będzie to bardzo niecierpliwe wyczekiwanie, ale wiem, że warto ;3
    Przepraszam, że tak krótko,a le jakoś tak wena mnie ostatnio opuszcza :C
    Więc życzę powodzenia w Liceum xd duuuuuuużo weny i czasu ;3
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Siemaneczko świetny rozdział widzę po długiej przerwie wena wróciła do żywych bardzo mnie to cieszy.OSTATNIA SCENA MEGA :3
    Czekam na szybki next
    Pozdrawiam R.O.A.H.
    W wolnym czasie zapraszam do siebie http://asgards-mirror-everybody-lies.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej, hej
    Tsaa widzę, że mnie długo nie było u Ciebie na blogu. Raz wchodzę i patrzę, że mam do nadrobienia trzy rozdziały.
    Przejdę już do rzeczy, bo nie wiem, co więcej napisać na wstępie...
    Wystarczyło około trzydzieści, czterdzieści minut w pociągu do nadrobienia zaległych postów. Nevermind...
    Po pierwsze - na samym początku nie potrafiłam odnaleźć się w akcji, potem poszło gładko.
    Rzeczywiście pięciomiesięczna przerwa, to dość spory kawałek czasu, w szczególności w pisarstwie tudzież blogowaniu.
    Po drugie - biedna Raven...
    Rozumiem, że Loki chciał ją ukarać za nadużycie Asgardskiego alkoholu, no ale też bez przesady. On ją wymęczy. I w ogóle po jaką cholerę Loki "katuje" ją w taki sposób?
    Trzy - rozdział 16 namiętny i pałający seksownością, a przy tym z nutkę słodkości. Nie zbyt przepadam za taką tematyką, ale szczerze przyznam, że ten rozdział jest ok, co więcej nawet mi się podoba.
    Cztery - Loki i taniec :3. Nigdy bym się tego ie spodziewała.
    Po piąte - rozmowa Raven z Fandralem oraz sytuacja, która zdarzyła się w jego sypialni, po prostu była zdumiewająca.
    Po szóste - bardzo dobrze opisany wątek balu. Mimo, że była to tylko krótka wzmianka można było z niej trochę wyciągnąć.
    Nie sądziłam, że Fandral potrafi być taki stanowczy i ostry w stosunku do Raven. Zdziwiło mnie to, bo myślałam, że jest on dość przyjaźnie do niej nastawiony. NIe dziwię się, że nasza ziemianka miała go dość. Chyba postąpiłabym podobnie, chociaż hmm, nie wiem...
    Potem jak Sif dostała ataku i chyba nieświadomie wypowiadała słowa związane z przysięgą (jak dobrze pamiętam). Swoją drogą ciekawi mnie, czy przepowiednia się spełni.
    Następnie jak Raven znalazła tą tajemniczą księgę w wymierającym już języku, a parę dni później dowiedziała się, że Loki zna ów język. Swoją drogę rozmowy między Kłamcą,a ziemską dziewczyną wydały mi sie w tym rozdziale dość zabawne.
    Jeszcze jedno, zastanawia mnie kim takim jest Kruk i jak ważną jest postacią? Coś czuję, że dojdzie do jakiegoś poważnego konfliktu i nie wykluczone, że Raven odegra w nim jakąś kluczową rolę.

    Ode mnie to chyba tyle.
    Ehm... przepraszam za ten hmm, dość nieskładny komentarz. Pisałam go z dwa tygodnie temu na komputerze i mnie więcej tyle pamiętam. Mam nadzieję, że zrozumiesz sens powyższych słów.
    Pozdrawiam Darkness.

    PS: zapraszam do siebie na nową notkę.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz. To wiele dla mnie znaczy ;)