piątek, 27 września 2013

Rozdział I "Rolety w dół"



                Spojrzała na zegarek i z zadowoleniem stwierdziła, że pozostało jej jeszcze pięć minut.
Pięć minut i miał się rozpocząć weekend. Pięć minut i miała wbiec do domu by zacząć przygotowywać wszystko na noc z jej dwiema najlepszymi przyjaciółkami. Pięć minut, które ciągną się w nieskończoność. Nerwowo pukała paznokciami w blat ławki, na co nauczyciel wyraźnie zwrócił uwagę, bo spojrzał na nią spod swoich wąskich, kwadratowych okularów z ukosa i westchnął.        
                Zamknęła ćwiczenia z odrobioną pracą, którą wykonywali na lekcji i czekała.
                Nagle rozległ się wybawiający dźwięk dzwonka. Wrzuciła długopis i korektor do piórnika i czym prędzej wybiegła z sali, a później ze szkoły. Wsiadła na najbliższym przystanku w autobus i zajęła wolne miejsce siedzące. Wzięła głęboki oddech i wyjrzała przez okno. Dwa tygodnie temu rozpoczęła się szkoła, a już jutro są jej urodziny. Plany na wieczór? Nic prostszego jak piżama party.  Czekało ją dużo pracy, musiała przygotować przekąski, posprzątać i zrobić miejsce na podłodze do spania. Oczywiście najwięcej czasu prawdopodobnie zajmie jej sprzątanie. I nie chodzi tu tylko o posprzątanie jej pokoju, ale również odkurzeniu całego domu, gdyż jej mama jest wyjątkowo upierdliwą pedantką. Weszła do mieszkania i powiesiła kurtkę na haczyku w przedpokoju.    
                W kuchni już czekała na nią lista, co też powinna zrobić w związku z tym, iż chce kogoś zaprosić. Okazało się, że jej planowana lista rozwinięta była bardzo ubogo w porównaniu do dwudziestu trzech podpunktów sporządzonych przez mamę.  Uśmiechnęła się słabo i pierwsze, co zrobiła, to wyjęła miskę psa i podgrzała mu wczorajszy obiad, a później sama coś zjadła. 
                Ach, czas się brać do roboty - i jak pomyślała, tak też zrobiła.

                Czas od momentu jej przyjścia do przyjścia rodziców z pracy minął w zaskakująco szybkim tempie, a ona w dalszym ciągu nie miała zrobionego nic do jedzenia dla dziewczyn. Tata, wysoki, brunet pisał opowiadania i był fanem mitologii nordyckiej, za to mama wykładała prawo na jednym z uniwersytetów i mimo odmiennego charakteru bardzo się kochali i rzadko sprzeczali. Po kim odziedziczyła charakter? Pewnie po każdym po trochu. Jedno, co wiedziała to to, iż miała zapewnione bycie prawnikiem w przyszłości, który wie wszystko o mitycznym Asgardzie. Nikt jej nigdy nie zapytał, kim chciałaby być ani czym się interesuje. Zdaniem rodziców było to oczywiste, że choć po części pójdzie w ich ślady. I mimo, że gdy dziadkowie zabierają ją za granicę na wyjazdy i na każdy z nich bierze aparat by później wywołać najlepsze zdjęcia i obkleić nimi pokój, nie zauważają u mnie potencjału na fotografa. Tak czy inaczej dziś odbędą się jej siedemnaste urodziny i mają być idealne.

                O godzinie dziewiętnastej zadzwonił dzwonek do drzwi.
                - Ja otworzę! – krzyknęła i zbiegła ze schodów wprost do przedpokoju.
                 Lekko się poślizgnęła na wypolerowanych panelach, ale utrzymała równowagę i dopadła do drzwi, w których stały Lilian i Chloe obładowane torbami.
                Chloe była pulchna na twarzy i miała burzę rudych loków, których jej niesamowicie zazdrościła, za to Lilian była drobną, niską blondynką, za którą uganiało się mnóstwo chłopaków. Z całej naszej trójki to Raven była tą najwyższą i nie wyróżniała się niczym szczególnym. Nie była ani gruba ani chuda, miała zwykłe lekko zielono-złote oczy i czekoladowe włosy sięgające łopatek. Dziewczyny dopadły ją z piskiem i zaczęły składać życzenia. Tata, który stał w progu wejścia do kuchni, uśmiechnął się do niej i zabrał prezenty, które miała zobaczyć dopiero jutro.
                Nastolatki weszły na górę i rozpakowały naładowane po brzegi torby. Lilian przyniosła całą masę kosmetyków i gazet, a Chloe zajęła się doborem odpowiedniej muzyki.  Podeszła do półki z radiem stojącej pod oknem i zaczęła majstrować przy urządzeniu. Gdy się podniosła stanęła wyprostowana i patrzyła na coś za szybą.
                - Raven, powinnaś tu podejść – powiedziała, wskazując na coś. Już wiedziała, o co chodzi. – Tam ktoś stoi!
                - Och, Chloe, daj spokój, to pewnie jej sąsiad! – odpowiedziała spokojnie Lilian, podchodząc ze mną do przestraszonej przyjaciółki. – Prawda?
                - Cóż… to niestety nie jest mój sąsiad i co więcej nie widzę go tu po raz pierwszy –westchnęła cicho. – Przychodzi tu codziennie od rozpoczęcia szkoły i nie robi nic prócz stania i obserwowania mojego okna.
                Dziewczyny spojrzały na nią pytająco i zwróciły wzrok ku chudemu, zakapturzonemu mężczyźnie. Lili podeszła bliżej szyby i pokazała język nieznajomemu. Najpierw Raven i  Chloe ogarnęło zdziwienia, a później już wszystkie leżały na podłodze i zwijały się ze śmiechu.
                - Moje drogie panie! – krzyknęła solenizantka. – Rolety w dół i macie się dobrze bawić!
                Rozmawiały do trzeciej rano, a później zmógł je sen.

                Razem z mamą piekły w kuchni ciasto. Mama na chwilę wyszła, a ona spróbowała polewy czekoladowej łyżeczką, kiedy usłyszała za oknem trzepot skrzydeł i wyraźne krakanie. Najpierw to zignorowała, ale krakanie nie ustępowało. Zdenerwowało ją to.
                Otworzyła okno, żeby przepłoszyć zwierzę, które siedziało na gałęzi zaraz przy oknie. Zaczęła krzyczeć na ptaka, ale nie chciał odlecieć, więc rzuciła w niego łyżeczką. Trafiła w niego. Ptak nagle jakby urósł, a oczy zaszły mu czerwienią. Zerwał się i rzucił na dziewczynę, a za nim cała chmara jemu podobnych. Przeraziła się. Chciała zamknąć okno, ale się nie domykało. Kruki dostały się do mieszkania i próbowały wydłubać jej oczy. Jedyne, co słyszała to dźwięk, który wydobywał się z czerwonookiego ptaszyska.
                Brzmiał jak przeraźliwy, skrzeczący śmiech.

                Obudziła się przerażona i mocno spocona. Rozejrzała się po pokoju, ale dziewczyn już nie było. Szybko zrobiła poranną toaletę i ubrała się. W kuchni wszyscy już na mnie czekali siedząc na wysokich krzesłach przy blacie i zajadając się stertą naleśników.
                - Dzień dobry kruczku. Jak ci się spało? – zapytał wesoło tata, a dziewczyna stanęła jak wryta.
                - Jak mnie nazwałeś?
                - Kruczkiem, no wiesz Raven to kruk, kruczek to…
                - Wiem, co znaczy moje imię – warknęła trochę za ostro niż planowała. Spojrzała na wykrzywioną w grymasie twarz mamy.
                - Przepraszam, źle spałam.
                Zajęła miejsce przy Lilian i rozkoszowała się pyszną, ciepłą kawą. Po śniadaniu dostała swoją urodzinową babeczkę ze świeczką, którą szybko zdmuchnęła.
                - O czym pomyślałaś? – zapytała ciekawsko Chloe.
                - Jak powiem to się nie spełni – uśmiechnęła się do niej i ugryzła kawałek babeczki.
                O czym pomyślała? Chciałaby dostać swoją przyszłość, przez nikogo niezaplanowaną.
                Prezentem od rodziców była śliczna, czarna, skórzana torebka zapinana na napy, a od przyjaciółek dostała książkę i wielki kolaż z ich zdjęciami, który szybko powiesiła w wolnym miejscu. Przebrały się i postanowiły wyjść na miasto. Przejrzała się jeszcze raz w lustrze i poprawiła wysoko umieszczonego kucyka.
                - Raven! Idziesz czy nie?! Wiewióra się tu niecierpliwi – usłyszała głos mamy z dołu.
                - Tak, jeszcze chwilka. Muszę coś sprawdzić.
                Nie było czasu włączyć komputera, więc połączyła się z Internetem przez telefon. Weszła w Google i wpisała „sennik – kruk”. Wyskoczyły trzy podpunkty i tylko jeden się zgadzał. Krakanie oznacza, że prawdopodobnie jesteś w niebezpieczeństwie.
                Serce dziewczyny trochę mocniej podskoczyło i wyłączyła przeglądarkę. 
                - Bzdury – powiedziała sama do siebie, starając się nie wierzyć w to, co przeczytała.

10 komentarzy:

  1. Ciekawy pomysł :) po tych 2 notkach trudno sie jakoś konstruktywnie wypowiedzieć. Czekam na rozwój wydarzeń. Z tego co moge Ci juz teraz powiedzieć to to, że piszesz dobrze, raczej nie popełniając błędów :) popracuj jeszcze nad językiem - jak dla mnie jest momentami zbyt potoczny ( chodzi mi zwłaszcza o i tak nikłe opisy "przyrody" ;)
    Kiedy w opowiadaniu umieszczasz sen lub jakieś inne zjawisko wypada to jakoś zaznaczyć bo inaczej sprawia to wrażenie ciągłości sceny i mylną ocenę sytuacji - rozumiem wprowadzenie elementu zaskoczenia :) lecz i tak bym to jakoś zaznaczyła.

    Na razie to wszystko. Blog mnie zaciekawił ( zreszta jak wszystkie o Lokim i Thorze i czekam na wiecej. Na pewno będę tu zaglądać.

    Pozdrawiam
    Błękitna

    OdpowiedzUsuń
  2. No dobrze. Zaprosiłaś minie, więc jestem. :)
    Przepraszam, że dopiero teraz, ale nie miałam kompletnie czasu na to aby wejść tu na dłużej i coś Ci tu dłuższego napisać.

    Jestem więc teraz po pełnym pracy dla mnie dniu.
    I... Nie jestem zawiedziona, że to wpadłam. Co to to nie. Jestem bardzo zadowolona.
    Że powstaję kolejne tak świetne blogi. I to w dodatku o Lokim. I, że mogę to wszystko czytać po polsku bo większość blogów na które trafiam o Lokim są albo po angielsku albo po niemiecku. :(

    Czy mogę się do czegoś przyczepić? Absolutnie nie. A to się zdarza naprawdę bardzo rzadko przy nowych blogach. W większości znajdują się jakieś błędy a tutaj... ZERO. NIC.
    I tak trzymaj koleżanko. :)

    Czekam na rozwój wydarzeń i dalsze rozdziały!

    Pozdrawiam serdecznie!
    Stella.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojejku mój pyszczek jest uśmiechnięty od ucha do ucha. Jesteś jedną z tych osób, na których komentarzu mi bardzo zależało, a w sumie na opinii, także dziękuje za opinię, a przede wszystkim jestem niesamowicie szczęśliwa, że Ci się spodobało :D

      Usuń
  3. Here I am :D
    Przepraszam, że nie skomentowałam ci prologu, ale najzwyczajniej w świecie nie miałam czasu. A teraz weszłam żeby coś z tym zrobić i widzę pierwszy rozdział ! Super.
    Przeczytałam i wnioskuję, że .....
    .....
    ....
    ....
    < chwila napięcia xD >
    Jestem pozytywnie nastawiona, co do tego bloga. Widzę, że lubisz pisać i widzę, że chcesz pisać. A co najlepsze o Lokim, bo jak już wspomniała Stella jest bardzo mało polskich blogów o nim, więc zawsze coś :D
    Również nie mam się czego przyczepić, jest tak jak powinno być. Wszystko na swoim miejscu, więc pozostaje mi tylko czekać na następny rozdział. Myślę, że się nie zawiodę, mam nadzieję na szybki rozwój akcji i jestem ciekawa tego co będzie dalej. To tyle co mogę napisać o tych dwóch postach.
    Pozdrawiam, weny życzę i zapraszam również do siebie :
    http://cornersee.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też bardzo lubię mitologię, niemal każdą( co chyba widać po Hadesie) i jestem zaciekawiona, tylko czemu tak krótko?
    Resztę przeczytam potem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ohh kocham twój Hades *_* można to czytać i czytać!!
      Niecierpliwie czekam na więcej ;)
      Pozdrawiam
      Embers

      Usuń
  5. Ok, ciekawie. Podoba mi się szczególnie sen i pomysł na zawód rodziców Raven. Więcej przeczytam może troszkę później, bo niestety; Tomaszowa herbatka się skończyła, i nie mam już wymówki, trzeba się uczyć.
    Pisz dalej, dobrze Ci idzie!
    ~Alex

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha :)
      Bardzo dziękuję za komentarz i odwiedzenie bloga :D
      Pozdrawiam
      Embers (Em)

      Usuń
  6. Na początku się jakoś nic nie działo, ale postanowiłam, że nie przestanę czytać.
    W końcu trzeba pozwolić historii się rozwinąć i nic nie dzieje się od razu.
    Zaciekawił mnie ten kruk ;).

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej. :)
    A więc, powiem CI tak:
    piszesz naprawdę dobrze. Masz talent i wyobraźnię. Cóż nie mam do czego się przyczepić, co w moim przypadku jest bardzo rzadkie xD.
    Chodź mogłabyś zaznaczyć w jakiś sposób ten sen... ale tak to jest ok.
    Miło się czyta, postanowiłam zobaczyć całą historię. Mam nadzieję, że akcja bardziej się rozwinie.
    Życzę dużo weny.
    W moim blogu http://darkforest-darkdreams.blogspot.com/ też są fragmenty o snach i jeden o krukach :). Cóż zachęcam do jego odwiedzenia :D.
    Pozdrawiam
    Klaudia

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz. To wiele dla mnie znaczy ;)