środa, 2 października 2013

Rozdział III "Paskudna pogoda"

Ahhh nie mogłam się doczekać czwartku! Więc bardzo się karcę i wstawiam dziś kolejny rozdział. Przede mną bierzmowanie ;/ za jakie grzechy ja się pytam!?
Ten tydzień miałam luźny, więc napisałam koło 10 stron na zapas, ale boję się, że moja organizacja legnie w gruzach ;(
A teraz plusy ;)
Po pierwsze to nie mogę się doczekać, kiedy dam Wam rozdział V!! Wyjątkowo go lubię i jestem ciekawa Waszego zdania, ale to jeszcze trochę :P
Po drugie to witam moją przyjaciółkę, która zaczęła się TU błąkać.
Po trzecie przepraszam za nie odpisanie na ostatnie komentarze i obiecuję poprawę. To, że jest Was niewiele, nie znaczy, że nie będę Was dopieszczać.
Miłego czytania !
Embers



                1,5 roku później…

                Zastukała do drzwi, cierpliwie czekając na zaproszenie. Żadnego odzewu.
                Zastukała po raz kolejny, lecz i tym razem nic. Do trzech razy sztuka pomyślała i zapukała, od razu ciągnąc za klamkę.  Drzwi wydały przeraźliwy dźwięk niczym umęczona dusza, ale nawet to nie odwróciło uwagi urzędniczki od jej dotychczasowego zajęcia, jakim było urywanie skórki przy paznokciu.
                - Przepraszam, pukałam. Można? – zapytała niepewnie.
                - Proszę usiąść – odpowiedziała i zaczęła przeglądać coś w papierach. Teraz dokładnie mogła się jej przyjrzeć. Była niską kobietą przy kości mającą nie mniej niż czterdzieści lat. Czarne włosy zebrane w idealnego koka z pewnością nie odejmowały jej wieku. – W czym mogę pani pomóc? – rzuciła od niechcenia.
                - Dzień dobry, mam pytanie w sprawie formularza form 10…
                - Jak wszyscy – przerwała jej, bawiąc się jedną z pieczątek. - Proszę przyjść w sierpniu, kiedy już coś będziemy wiedzieli. Czy masz jeszcze jakieś pytania złotko?
                W sumie to tak, czemu cię jeszcze nie wywalili? - Ugryzła się w język i pohamowała. - Pomyśl Raven, ktoś, kto ma tak obskurne miejsce pracy, nie może być miły. Przyjrzała się brudnoniebieskim ścianom, przejeżdżając wzrokiem po małym akwarium, w którym nie było żadnych rybek, kończąc na podrapanym biurku i metalowym krześle.
                - Nie, to wszystko  – prychnęła i wyszła, głośno trzaskając drzwiami. Teraz wiedziała, że najtrudniejszą rzeczą, by stworzyć sobie nowe życie, nie było znalezienie pracy czy mieszkania, najtrudniej było wypełnić jeden głupi papierek w Urzędzie Skarbowym. Od czasu przeprowadzenia się z Brooklynu do centrum Nowego Jorku dużo się zmieniło. Dziewczynie pomógł pewien znajomy w utworzeniu nowej jej, gdyż, jak się okazało, Raven Night umarła trzy lata temu, a teraźniejsza „ona” w żaden sposób nie istniała. Przez pierwszy rok tego cyrku czuła się jak główna bohaterka „Tożsamości Szpiega”, ale jest już  lepiej. Zdobyła pracę, o jakiej nie śmiało się jej marzyć. W końcu bycie fotografem w tak znanym czasopiśmie jak „Vanity Fair” nieczęsto jest na wyciągnięcie ręki.
                Nie wiedziała, co się dzieje z jej rodzicami ani przyjaciółmi. Nie mogła powiedzieć, że  to jakoś ją specjalnie interesowało, przeciwnie, przyłapała się nawet kilka razy na tym, iż cieszyła się z takiego obrotu spraw. Patrząc na to wszystko z perspektywy czasu, to nowe mieszkanie i praca zrekompensowały wszelkiego rodzaju straty. Dojechała właśnie na swój przystanek i patrząc na prawo, miała przed sobą ogromny budynek, obok którego nie dało się przejść obojętnie. Tak, to moja praca. Na dachu budynku stoją dwie wielkie litery, jakimi są V i F, zapalają się na wieczór orgią kolorów, co pożera mnóstwo prądu. Zdaniem księgowej mogą sobie na to pozwolić i dopóki pracownicy dostają wypłatę, dopóty mają  nie mieszać się do jej działu. Przynajmniej tak im oznajmiła. Cały budynek był w kolorze beżu, który niestety kojarzył się jej z „życiem przed incydentem”. Tłumaczyła sobie, że to znak i ten motłoch to jej nowy dom. W przeciwieństwie do Urzędu Skarbowego tutaj każdy był miły, choć zdarzały się wyjątki. Jednym z nich była Kasandra. Ucieleśnione zło, którego nie dało się lubić. Przynajmniej nie, jeśli jest się kobietą lub homoseksualistą, co innego mężczyźni, którzy adorowali ją na każdym kroku. Miała się, czym pochwalić i idealnie to wykorzystywała. Długie blond włosy zawsze układające się w piękne fale, przyzwoitego rozmiaru biust i talia osy, a to wszystko zakończone długimi nogami i arystokratycznymi rysami. Czego samcom chcieć więcej?
                Właśnie przechodziła obok Raven, która  z zazdrością odprowadziła ją wzrokiem.
                -Nie dołuj się kochanie, jesteś równie śliczna, co ona i to bez zbędnych operacji – usłyszała tuż za sobą miękki głos Johnatana. Tak, to ten sam, z którym był Patrick, ten sam, który pomógł jej się wybić i ten sam, który kocha ją jak siostrę.
                -Dziękuję za komplement, ale nie wiem czy zauważyłeś, ja nie mam ani jednego faceta, a pani bździągwa ma ich na pęczki – skwitowała.
                -Ja już Ci nie wystarczam? – zapytał z udawanym żalem w głosie, na co tylko posłała mu pełen ironii wzrok. Johnatan, wysoki, szczupły, blondyn z dużymi brązowymi oczami. Gdyby nie fakt, że kobiety nie są w jego typie to już pewnie dawno zerwałaby z niego ten szyty na miarę, idealnie przylegający do ciała komplecik ubrań. Zawsze modnie ubrany blondyn był nikim innym jak projektantem.
                Zmierzali właśnie w stronę jego sanktuarium, gdzie czekały na nią kolejne ubrania do dzisiejszej sesji zdjęciowej.  To, co przygotowywał w projektach, a co nigdy nie ujrzało światła dziennego, zapierało dech w piersiach. Wielkie suknie, koronki, pióra, szerokie kołnierze, a to wszystko zrobione ze smakiem i utrzymane w czystej elegancji.
                - Oto Twoja garderoba – oznajmił i przysunął bliżej dziewczyny stojak zapchany ubraniami. – Tylko nie pobrudź tych cudeniek  znów trawą, jeśli wpadnie Ci do głowy robienie zdjęć w plenerze.
                - Nie zrobiłam tego specjalnie!
                - Wiem, kochaniutka, wiem, tylko się droczę – uśmiechnął się zmysłowo i pocałował dziewczyną  w czoło. – Powodzenia, dziecinko.
                Nie odpowiedziała mu tylko już za szklanymi drzwiami pokazała skrzyżowany palec wskazujący z środkowym.

                Codziennie do pracy dojeżdżała sama, natomiast z powrotami było różnie. Przeważnie odwoził ją Jo, ale tym razem nie miał czasu. Pozostało jej albo metro, albo taksówka. Gdy wyjrzała ze swojego okna zdecydowanie wybrała to drugie. Wychodząc z budynku zagwizdała na palcach i krzyknęła na żółty pojazd. Natychmiast się zatrzymał, więc szybko przebiegła krótki odcinek między autem, a daszkiem przed wejściem do firmy. Gdy wsiadła, ktoś również otworzył drzwi z drugiej strony. Był to barczysty mężczyzna z blond włosami ściętymi równo do ramion. Uśmiechnął się, a jego oczy koloru karaibskiego morza zahipnotyzowały Raven.
                - Można się przyłączyć? – zapytał niskim, lekko szorstkim głosem, od którego zakołowało się jej w głowie. Chciała coś odpowiedzieć, ale tylko szybko pokiwała głową na znak zgody. Uśmiechnął się na to jeszcze szerzej. Podali kierowcy kierunek jazdy i wyjrzała przez szybę. Lubiła kiedy padało. Można było usiąść na kanapie, włączyć jakiś film i wypić kubek dobrej herbaty, a wszystkie miłe doznania z tym związane są nasilane z powodu deszczu, który nadaje odpowiedni do tego nastrój.
                - Paskudna pogoda, prawda? –zagadnął.
                - Tak – uśmiechnęła się.
                - Ale zaraz przestanie padać – zapewnił ją.
                Spojrzała raz jeszcze na ciemne chmury, które nie wyglądały na chętne do odejścia.
                - Wątpię – stwierdziła.
                I w tej chwili przestało padać jak ręką odjął. Spojrzała na niego zaskoczona i zauważyła, że bacznie się jej przygląda z tajemniczym uśmiechem na ustach.
                -Chyba masz chody tam na górze –zaśmiała się. –Jestem Raven, a ty?
                Wyciągnęła do niego dłoń, a on ją przyjął i lekko musnął miękkimi ustami.
                -Miło mi Cię poznać Raven, mam na imię Thor.

5 komentarzy:

  1. Hej !
    Podoba mi się twój pomysł, wiem że się powtarzam, ale cóż mogę na to poradzić ? Fajnie piszesz więc mówię że fajnie piszesz xD
    Nie ma to jak być miłym w urzędzie.
    I w ogóle to spodobała mi się postać Johnatana - fajny gość. Szkoda że gej :( ale nevermind, widać, że jest dla niej dobrym przyjacielem. Taki pozytywny, już go kocham <3
    No i widzimy pana Potężnego Władcę Piorunów... Okey. Liczyłam na kogoś... Mniej sentymentalnego xD nie no spoko... Kurde, jak dopisałaś 10 stron to jutro też mogłabyś wrzucić nowy rozdział xD mnie by to tam nie przeszkadzało, bo jestem bardzo ciekawa tego co będzie dalej, czyli tak zwanego ''rozwoju akcji'' xD
    Przepraszam za ten nie ogarnięty komentarz, weny życzę, czekam na następny rozdział i zapraszam do siebie :
    http://cornersee.blogspot.com
    Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mniej sentymentalnego? Czyli kogo? :D

      Usuń
    2. Myślę, że wiesz kogo mam na myśli xD
      Przecież nasz pan Tajemniczy bardziej by mnie przekonał xD
      Pozdrawiam, zmęczona i gadająca brednie, Lola :*

      Usuń
  2. Na początku nie szczególnie mnie to zachęcało.. ale gdy poznałam Johna to po prostu.. kyaaa~~
    Ale serio fajna postać z niego wyszła :) Do tego ta firma i ta babka... Jak jej tam było XD Ciekawie będzie jeżeli zaczną rywalizować czy coś takiego B) Powiem że jak na razie fajne i mnie wciągnęło. Tylko na nst. raz możesz pisać trochę więcej opisów otoczenia i postaci ( oczywiście niczego nie narzucam "3" ) Pamiętaj dawaj dużo Johna!!! >.<
    Szczęścia, weny i czegoś tam jeszcze aż się tym udławisz! XD


    Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej!
    Tak jak Ty nie mogłaś doczekać się czwartku-ja też oczekiwałam niecierpliwie na nowy rozdział na Twoim blogu!
    No i się doczekałam. :)

    NO JA WIEDZIAŁAM! Wiedziałam, że gdy tylko Raven zamierzała wejść do taksówki i ten tajemniczy Gość podszedł do taksówki, że jest to Thor. No ja po prostu miałam to przeczucie. Uch. Wszędzie Thor. :D
    Ale lepiej, że ktoś na samym początku da Thora, a nie od razu Loki, Loki i jeszcze raz Loki. ^^
    Kocham Loczka, ale Thor też jest dobry.

    No dobrze. Cieszę się strasznie, że dodałaś nowy rozdział i czekam na wiecej. :*

    Pozdrawiam serdecznie!
    Stella.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz. To wiele dla mnie znaczy ;)