Witam wszystkich!
Mówiłam Wam kiedyś, że Was uwielbiam? Nie? To wiedzcie, że ubóstwiam każdy nowy komentarz, wejście czy obserwatora. Motywuje to niesamowicie i nie wiem co, bym bez Was zrobiła. :D
Cieszę się, że w wakacje napisałam kilka rozdziałów na zapas, bo gdyby nie to, prawdopodobnie byłabym teraz w czarnej dupie... tak rozszerzenie z polskiego i geografii jest zajebiste, ale czasochłonne. :3 Znalazłam czas dopiero teraz i to tylko z powodu, że własne urodziny przeleżałam w łóżku przeziębiona...
Rozdział jest króciuchny, ale chodzi tu nie o rozpisywanie się tylko szybkie przebłyski żyć Raven. Także zaczynamy i do napisania w następnym rozdziale :*
Pozdrawiam,
Embers
Szedł
przez brudne ulice gorszej dzielnicy Asgardu. Roiło się tam od burdeli,
zachlanych mężów i ojców leżących gdzieś w ciemnych uliczkach we własnych
rzygach oraz kurw na jedną noc o wątpliwej czystości, będące w stanie zrobić
wszystko za butelkę czegoś mocniejszego, którą szczerze mówiąc powinny były
wykorzystać nie do odkażenia sobie gardła, a tyłka. Ubrany w specjalnie
ubrudzone i zniszczone rzeczy tak, by nikt go nie rozpoznał, wydostał się z
Pałacu, by uniknąć ostatniej najnudniejszej lekcji oraz znaleźć zajęcie do
wieczora. Mógł wyjść i rozprostować kości w lepszych dzielnicach, ale to
właśnie w nich najprędzej by go rozpoznali. Jak na dziecko, które w przeliczeniu
na Midgardzkie miało jedenaście lat, Loki wykazywał się zarówno wyjątkowym
sprytem jak i odwagą. W końcu starszy od niego zaledwie o kilka lat Thor nigdy
sam nie zdecydowałby się, by opuścić
Pałac, przynajmniej nie by zawędrować w takie miejsce. A szkoda. Jego
zdaniem, brat powinien widzieć powagę problemów, z którymi boryka się cały
Asgard, a nie skupiać się tylko na tej części, która jest w stanie spłacać
podatki. Czyż nie tego powinni go uczyć na tych jego specjalnych lekcjach, na
których skupiano się, by odpowiednio zarządzać Krainami?
Znikał
między ludźmi, którzy nie widzieli w nim księcia, a jedynie kolejne, biedne
dziecko, od których się tutaj roiło. Nie był więc dla nikogo ciekawym
zjawiskiem.
Przecisnął
się między wywróconym wózkiem a jego właścicielem i w tym momencie, ktoś wyrwał
mu jego skórzaną torbę i zaczął uciekać. Loki obrócił się w stronę złodzieja i
dostrzegł skołtunione, blond włosy oraz ich właścicielkę, biegnącą co sił w jej
cienkich nóżkach. Nie zastanawiając się zbytnio, rzucił się w pogoń za
dziewczynką, która skręciła w uliczkę, mając nadzieję, że to właśnie w niej
zgubi właściciela torby. Chłopiec jednak zauważył, gdzie skręciła i wpadł tam
zaraz za nią.
Złodziejka
skuliła się w rogu i złapana na kradzieży, wyciągnęła rękę, by oddać
właścicielowi zgubę. Popatrzył na nią chwilę i powoli podszedł bliżej. Nie
widział jej twarzy, gdyż zasłoniła się, ale po wzroście wnioskował, że mogła
być w podobnym do niego wieku. Otworzył torbę i wyciągnął z niej dwa jabłka,
którymi miał dokarmić konie. Dziewczynka wciąż nie zmieniła pozycji, więc w jej
wyciągniętą dłoń włożył jedno jabłko, a do kieszeni wepchnął drugie.
Spojrzała
na niego zdziwiona, ocierając zapłakaną twarz.
-
Tobie się bardziej przydadzą – odezwał się do niej.
Patrzyła
to na niego, to na jabłka. Posłał jej słaby uśmiech i wyszedł z uliczki,
zakładając kaptur, który spadł mu z głowy podczas biegu. Poczuł, jak ktoś łapie
jego dłoń i coś w nią wpycha. Ujrzał jej niebieskie oczka i delikatny uśmiech na
twarzy. W jego dłoni znajdowało się jedno z jabłek.
-
Dziękuję za kolację – powiedziała nieśmiało, spuszczając przy tym z niego
wzrok. – Ale ty też coś powinieneś zjeść.
Zdziwił się, nie wiedząc, co powiedzieć. Nie
miała nic, a jednak i tak się z nim dzieliła.
-
Na imię mam Deirdre – przedstawiła się. – A ty?
-
Rodzice nadali ci na imię „smutek”? – próbował odciągnąć jej uwagę od jego
imienia, gdyż nie chciał się ujawniać.
Pokiwała
energicznie głową. Loki potarł czoło, nie wierząc, że wpadł właśnie na tak
szalony pomysł, za który ojciec przełoży go przez kolano.
-
Weź to jabłko i zjedz oba – zaczął, wcielając plan w życie. – Jutro też przyjdę
z jedzeniem. Zjaw się na polance za karczmą, o tej samej porze, rozumiesz?
Znów
potaknięcie.
-
W porządku, do zobaczenia jutro – pożegnał się i zniknął, wracając do Pałacu.
Tego
wieczoru oznajmił, że źle się czuł i chciałby zjeść kolację w swoim pokoju.
Od
tamtego pamiętnego wyjścia, Loki na początku codziennie, a później co dwa dni,
by nie wzbudzać niczyich podejrzeń, spotykał się z dziewczynką, przynosząc jej
jedzenie. Było mu jej żal, a skoro nie mógł pomagać póki co na większą skalę,
toteż skupił się na jednej, potrzebującej jego pomocy duszyczce.
Dziewczynka
nie dopytywała się, skąd miał dla niej zawsze posiłek, ani nie wpędzała go w
niezręczne sytuacje jak poznanie jego tożsamości. Domyślała się bowiem, że
mieszkał w bogatszej części Asgardu, nie rozumiała jednak, jakim cudem znalazł
się wtedy w jej dzielnicy.
-
Miałem nakarmić konie – przyznał.
-
Więc jestem czymś w rodzaju twojego zwierzątka. – Odwróciła wzrok, przeżuwając
kęs sera.
-
Nie jestem twoim panem – oburzył się. – Zawsze możesz odejść.
-
Masz rację, nie jesteś – odpowiedziała. – Jesteś przyjacielem.
Dotknęła
na chwilę jego dłoni i uśmiechnęła się przelotnie.
Ich
spotkania trwały prawie dwa miesiące, nim Odyn zorientował się, że myśli
Lokiego zajmuje coś innego niż nauka. Nie zastanawiając się zbytnio nad próbą
rozmowy z synem, władca Asgardu poszedł do jedynej osoby, która wydała mu się
odpowiednia w tej sytuacji. Heimdall pokazał mu spotkania młodego księcia z
wieśniaczką.
Gniew
Odyna nie znał granic. Zabronił synowi nie tylko się z nią widywać, ale także
wychodzić poza obręb Pałacu. Loki, nie znając jeszcze wtedy magii, nie mógł w
żaden sposób pomóc nowo zdobytej przyjaciółce. Serce mu pękało, każdego dnia
zastanawiał się, czy nic jej nie jest, czy nie uważa go za zdrajcę i łotra, iż
pozwolił jej wierzyć w jego dobroć, w czyjąkolwiek dobroć po tym jak traktowali
ją rodzice.
Wszechojciec
obserwował dziewczynę przez prawię miesiąc. Dzień w dzień i tylko czekał, aż ta
skona z głodu. Nie trwało to długo, bowiem dziewczynka nawet nie starała się
znaleźć pożywienia. Wiernie czekała na Lokiego na ich polance, na której ze
zmęczenia i głodu również odeszła. W tym samym czasie Odyn wprowadzał wielki
plan w życie. Poprosił Badb Cathę o przysługę, a ona bez większego wahania
spełniła jego prośbę.
Jeszcze
tego wieczoru oboje pochylali się nad nieruchomym ciałem dziewczynki. Jedno z
nich chciało ujarzmić niepokornego syna, a drugie już wtedy zaplanowało zemstę.
Królowa
ostrzegła Odyna, iż dziewczynka będzie
miała tyle żyć, ile wynosi jej liczba z numerologii i musi się z nią tyle też
czasu zajmować. Zaślepiony własnymi pobudkami, nie wyczuł podstępu i szybko
przystał na propozycję, nadając jej imiona, wedle życzenia Badb Cathy
oznaczające kruka.
Niedługo
po tym, gdy Loki dowiedział się o śmierci Deirdre, w Pałacu pojawiła się nowa
twarz, której zajęcia i nauka przypadły grupie księcia oraz jego przyjaciela
Fandrala. Jako że była w ich wieku, nie mogła wylądować w starszej grupie do
której należał Thor, Volstagg oraz Sif.
Wszechojciec
wyszedł z założenia, że jeśli chce trzymać syna w domu, to utrzyma go w nim za
pomocą przyjaciół. Przyjaciółki. A kto mógł być lepszym odzwierciedleniem duszy
Deirdre, którą tak polubił Loki, jeśli nie ona sama? Skoro miała siłę sprowadzać go prawie
codziennie w takie speluny jak tamta dzielnica, to czemu nie miałaby
wystarczającej siły do utrzymania go Pałacu?
Biedny Loki ;(( Biedna Deidre!
OdpowiedzUsuńTak fajnie napisałaś to wspomnienie, że tylko czekam na następne! :*
Pisz, pisz!
Weny,
H
Cieszę się, że pierwsze wspomnienie się podobało. Drugie jest moim ulubionym ;P
UsuńNie dziękuję i piszę :)
Pozdrawiam,
Embers
Kochana moja, jak ja wchodzę na twojego bloga i widzę, ze jest nowy rozdzialik to mi się cieplej na serduszku robi :3
OdpowiedzUsuńWidać, ze twoja historia jest taka przemyślana :D wszystko potrafisz wytłumaczyć :3 widac, ze masz talent do pisania!
Ja czytam dużo dużo blogów, ale twoj jest na o wiele wyższym poziomie! :D jest jak książka! ;oo Tyle wątków i innych rzeczy... ja cię podziwiam, że się w tym wszystkim nie gubisz :3
Czekam na ciąg dalszy!! :D
K.
Bardzo mi miło z tego powodu :3 mi się robi na serduszku cieplej jak widzę wyświetlenia i komentarze :D
UsuńStaram się nie gubić :P mam wszystko rozpisane. Dziękuję za bardzo miłe słowa.
Pozdrawiam,
Embers
Miałam przeczytać parę godzin po tym jak wstawiłaś, ale jakoś tak wyszło...
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy rozdział. Poznajemy pierwsze wcielenie kruka i to jak się nim stała. Świetne, naprawdę świetne.
Mamy uzasadnienie czemu Loki nienawidzi Wszechojca (poza tym, że ten raczej ubóstwiał Thora), oraz ukazujesz Odyna w złym świetle. Sama go nie lubię, więc tutaj pomysł bardzo mi się spodobał.
Nie jestem w stanie za dużo wypowiedzieć się na temat tak krótkich rozdziałów, ale przynajmniej szybko się je czyta :).
Pozdrawiam,
Q.
(Bez "reklamy", muszę poprawić opowiadanie).
Bardzo mnie cieszy, ze mimo swojej dlugosci, nadal sie podobal ;D
UsuńPozdrawiam
Embers