czwartek, 17 września 2015

Rozdział XXI „Deirdre – smutek”

Witam wszystkich!
Mówiłam Wam kiedyś, że Was uwielbiam? Nie? To wiedzcie, że ubóstwiam każdy nowy komentarz, wejście czy obserwatora. Motywuje to niesamowicie i nie wiem co, bym bez Was zrobiła. :D
Cieszę się, że w wakacje napisałam kilka rozdziałów na zapas, bo gdyby nie to, prawdopodobnie byłabym teraz w czarnej dupie... tak rozszerzenie z polskiego i geografii jest zajebiste, ale czasochłonne. :3 Znalazłam czas dopiero teraz i to tylko z powodu, że własne urodziny przeleżałam w łóżku przeziębiona...
Rozdział jest króciuchny, ale chodzi tu nie o rozpisywanie się tylko szybkie przebłyski żyć Raven. Także zaczynamy i do napisania w następnym rozdziale :*
Pozdrawiam,
Embers        
   



                Szedł przez brudne ulice gorszej dzielnicy Asgardu. Roiło się tam od burdeli, zachlanych mężów i ojców leżących gdzieś w ciemnych uliczkach we własnych rzygach oraz kurw na jedną noc o wątpliwej czystości, będące w stanie zrobić wszystko za butelkę czegoś mocniejszego, którą szczerze mówiąc powinny były wykorzystać nie do odkażenia sobie gardła, a tyłka. Ubrany w specjalnie ubrudzone i zniszczone rzeczy tak, by nikt go nie rozpoznał, wydostał się z Pałacu, by uniknąć ostatniej najnudniejszej lekcji oraz znaleźć zajęcie do wieczora. Mógł wyjść i rozprostować kości w lepszych dzielnicach, ale to właśnie w nich najprędzej by go rozpoznali. Jak na dziecko, które w przeliczeniu na Midgardzkie miało jedenaście lat, Loki wykazywał się zarówno wyjątkowym sprytem jak i odwagą. W końcu starszy od niego zaledwie o kilka lat Thor nigdy sam nie zdecydowałby się, by opuścić  Pałac, przynajmniej nie by zawędrować w takie miejsce. A szkoda. Jego zdaniem, brat powinien widzieć powagę problemów, z którymi boryka się cały Asgard, a nie skupiać się tylko na tej części, która jest w stanie spłacać podatki. Czyż nie tego powinni go uczyć na tych jego specjalnych lekcjach, na których skupiano się, by odpowiednio zarządzać Krainami?
               Znikał między ludźmi, którzy nie widzieli w nim księcia, a jedynie kolejne, biedne dziecko, od których się tutaj roiło. Nie był więc dla nikogo ciekawym zjawiskiem.
               Przecisnął się między wywróconym wózkiem a jego właścicielem i w tym momencie, ktoś wyrwał mu jego skórzaną torbę i zaczął uciekać. Loki obrócił się w stronę złodzieja i dostrzegł skołtunione, blond włosy oraz ich właścicielkę, biegnącą co sił w jej cienkich nóżkach. Nie zastanawiając się zbytnio, rzucił się w pogoń za dziewczynką, która skręciła w uliczkę, mając nadzieję, że to właśnie w niej zgubi właściciela torby. Chłopiec jednak zauważył, gdzie skręciła i wpadł tam zaraz za nią.
               Złodziejka skuliła się w rogu i złapana na kradzieży, wyciągnęła rękę, by oddać właścicielowi zgubę. Popatrzył na nią chwilę i powoli podszedł bliżej. Nie widział jej twarzy, gdyż zasłoniła się, ale po wzroście wnioskował, że mogła być w podobnym do niego wieku. Otworzył torbę i wyciągnął z niej dwa jabłka, którymi miał dokarmić konie. Dziewczynka wciąż nie zmieniła pozycji, więc w jej wyciągniętą dłoń włożył jedno jabłko, a do kieszeni wepchnął drugie.
               Spojrzała na niego zdziwiona, ocierając zapłakaną twarz.
               - Tobie się bardziej przydadzą – odezwał się do niej.
               Patrzyła to na niego, to na jabłka. Posłał jej słaby uśmiech i wyszedł z uliczki, zakładając kaptur, który spadł mu z głowy podczas biegu. Poczuł, jak ktoś łapie jego dłoń i coś w nią wpycha. Ujrzał jej niebieskie oczka i delikatny uśmiech na twarzy. W jego dłoni znajdowało się jedno z jabłek.
               - Dziękuję za kolację – powiedziała nieśmiało, spuszczając przy tym z niego wzrok. – Ale ty też coś powinieneś zjeść.
                Zdziwił się, nie wiedząc, co powiedzieć. Nie miała nic, a jednak i tak się z nim dzieliła.
               - Na imię mam Deirdre – przedstawiła się. – A ty?
               - Rodzice nadali ci na imię „smutek”? – próbował odciągnąć jej uwagę od jego imienia, gdyż nie chciał się ujawniać.
               Pokiwała energicznie głową. Loki potarł czoło, nie wierząc, że wpadł właśnie na tak szalony pomysł, za który ojciec przełoży go przez kolano.
               - Weź to jabłko i zjedz oba – zaczął, wcielając plan w życie. – Jutro też przyjdę z jedzeniem. Zjaw się na polance za karczmą, o tej samej porze, rozumiesz?
               Znów potaknięcie.
               - W porządku, do zobaczenia jutro – pożegnał się i zniknął, wracając do Pałacu.
               Tego wieczoru oznajmił, że źle się czuł i chciałby zjeść kolację w swoim pokoju.

               Od tamtego pamiętnego wyjścia, Loki na początku codziennie, a później co dwa dni, by nie wzbudzać niczyich podejrzeń, spotykał się z dziewczynką, przynosząc jej jedzenie. Było mu jej żal, a skoro nie mógł pomagać póki co na większą skalę, toteż skupił się na jednej, potrzebującej jego pomocy duszyczce.
               Dziewczynka nie dopytywała się, skąd miał dla niej zawsze posiłek, ani nie wpędzała go w niezręczne sytuacje jak poznanie jego tożsamości. Domyślała się bowiem, że mieszkał w bogatszej części Asgardu, nie rozumiała jednak, jakim cudem znalazł się wtedy w jej dzielnicy.
               - Miałem nakarmić konie – przyznał.
               - Więc jestem czymś w rodzaju twojego zwierzątka. – Odwróciła wzrok, przeżuwając kęs sera.
               - Nie jestem twoim panem – oburzył się. – Zawsze możesz odejść.
               - Masz rację, nie jesteś – odpowiedziała. – Jesteś przyjacielem.
               Dotknęła na chwilę jego dłoni i uśmiechnęła się przelotnie.
               Ich spotkania trwały prawie dwa miesiące, nim Odyn zorientował się, że myśli Lokiego zajmuje coś innego niż nauka. Nie zastanawiając się zbytnio nad próbą rozmowy z synem, władca Asgardu poszedł do jedynej osoby, która wydała mu się odpowiednia w tej sytuacji. Heimdall pokazał mu spotkania młodego księcia z wieśniaczką.
               Gniew Odyna nie znał granic. Zabronił synowi nie tylko się z nią widywać, ale także wychodzić poza obręb Pałacu. Loki, nie znając jeszcze wtedy magii, nie mógł w żaden sposób pomóc nowo zdobytej przyjaciółce. Serce mu pękało, każdego dnia zastanawiał się, czy nic jej nie jest, czy nie uważa go za zdrajcę i łotra, iż pozwolił jej wierzyć w jego dobroć, w czyjąkolwiek dobroć po tym jak traktowali ją rodzice.
               Wszechojciec obserwował dziewczynę przez prawię miesiąc. Dzień w dzień i tylko czekał, aż ta skona z głodu. Nie trwało to długo, bowiem dziewczynka nawet nie starała się znaleźć pożywienia. Wiernie czekała na Lokiego na ich polance, na której ze zmęczenia i głodu również odeszła. W tym samym czasie Odyn wprowadzał wielki plan w życie. Poprosił Badb Cathę o przysługę, a ona bez większego wahania spełniła jego prośbę.
               Jeszcze tego wieczoru oboje pochylali się nad nieruchomym ciałem dziewczynki. Jedno z nich chciało ujarzmić niepokornego syna, a drugie już wtedy zaplanowało zemstę.
               Królowa ostrzegła Odyna, iż dziewczynka  będzie miała tyle żyć, ile wynosi jej liczba z numerologii i musi się z nią tyle też czasu zajmować. Zaślepiony własnymi pobudkami, nie wyczuł podstępu i szybko przystał na propozycję, nadając jej imiona, wedle życzenia Badb Cathy oznaczające kruka.
               Niedługo po tym, gdy Loki dowiedział się o śmierci Deirdre, w Pałacu pojawiła się nowa twarz, której zajęcia i nauka przypadły grupie księcia oraz jego przyjaciela Fandrala. Jako że była w ich wieku, nie mogła wylądować w starszej grupie do której należał Thor, Volstagg oraz Sif.
               Wszechojciec wyszedł z założenia, że jeśli chce trzymać syna w domu, to utrzyma go w nim za pomocą przyjaciół. Przyjaciółki. A kto mógł być lepszym odzwierciedleniem duszy Deirdre, którą tak polubił Loki, jeśli nie ona sama?  Skoro miała siłę sprowadzać go prawie codziennie w takie speluny jak tamta dzielnica, to czemu nie miałaby wystarczającej siły do utrzymania go Pałacu?

6 komentarzy:

  1. Biedny Loki ;(( Biedna Deidre!
    Tak fajnie napisałaś to wspomnienie, że tylko czekam na następne! :*
    Pisz, pisz!
    Weny,
    H

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że pierwsze wspomnienie się podobało. Drugie jest moim ulubionym ;P
      Nie dziękuję i piszę :)
      Pozdrawiam,
      Embers

      Usuń
  2. Kochana moja, jak ja wchodzę na twojego bloga i widzę, ze jest nowy rozdzialik to mi się cieplej na serduszku robi :3
    Widać, ze twoja historia jest taka przemyślana :D wszystko potrafisz wytłumaczyć :3 widac, ze masz talent do pisania!
    Ja czytam dużo dużo blogów, ale twoj jest na o wiele wyższym poziomie! :D jest jak książka! ;oo Tyle wątków i innych rzeczy... ja cię podziwiam, że się w tym wszystkim nie gubisz :3
    Czekam na ciąg dalszy!! :D
    K.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło z tego powodu :3 mi się robi na serduszku cieplej jak widzę wyświetlenia i komentarze :D
      Staram się nie gubić :P mam wszystko rozpisane. Dziękuję za bardzo miłe słowa.
      Pozdrawiam,
      Embers

      Usuń
  3. Miałam przeczytać parę godzin po tym jak wstawiłaś, ale jakoś tak wyszło...
    Bardzo ciekawy rozdział. Poznajemy pierwsze wcielenie kruka i to jak się nim stała. Świetne, naprawdę świetne.
    Mamy uzasadnienie czemu Loki nienawidzi Wszechojca (poza tym, że ten raczej ubóstwiał Thora), oraz ukazujesz Odyna w złym świetle. Sama go nie lubię, więc tutaj pomysł bardzo mi się spodobał.
    Nie jestem w stanie za dużo wypowiedzieć się na temat tak krótkich rozdziałów, ale przynajmniej szybko się je czyta :).
    Pozdrawiam,
    Q.

    (Bez "reklamy", muszę poprawić opowiadanie).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mnie cieszy, ze mimo swojej dlugosci, nadal sie podobal ;D
      Pozdrawiam
      Embers

      Usuń

Dziękuję za każdy komentarz. To wiele dla mnie znaczy ;)